Kolejne przetargi UMTS w Europie

Węgry i Rumunia ogłosiły przetargi na telefonię komórkową trzeciej generacji UMTS i chcą przyznać aż po cztery licencje. To ważny test dla Polski, która przymierza się do wprowadzenia nowego gracza na rynek

UMTS ma wprowadzić na dużą skalę multimedia do komórek i zastąpić popularny GSM. W Europie Zachodniej wszystkie kraje przyznały odpowiednie licencje już kilka lat temu, zgarniając przy tym ogromne kwoty (łącznie ponad 100 mld euro!) i tym samym wpędzając operatorów w finansowe tarapaty. Część krajów Europy Środkowo-Wschodniej uznała wówczas, że należy poczekać, zamiast zmuszać lokalne firmy do kosztownego inwestowania w niesprawdzoną jeszcze technologię. W tym roku zmieniły zdanie, bo ma Zachodzie nowe sieci zaczęły wyrastać "jak grzyby po deszczu".

Kto dołączy do trójki

W efekcie Węgry ogłosiły we wtorek przetarg na cztery 15-letnie licencje. Oferty należy składać do 2 października, a rozstrzygnięcie przewidziano na początek grudnia. Zwycięzcy przetargu powinni rozpocząć świadczenie usług UMTS najpóźniej w styczniu 2006 r. (w Budapeszcie), czyli w podobnym terminie, który obowiązuje operatorów w Polsce. A do początku 2008 r. w zasięgu nowej sieci ma się znaleźć co najmniej 30 proc. mieszkańców Węgier.

Minister telekomunikacji Kalman Kovacs poinformował, że licencje dostaną obecni trzej operatorzy: T-Mobile Hungary, komórkowa część Matavu, który kontroluje Deutsche Telekom, Pannon GSM należący do norweskiego Telenora i Vodafone Hungary, własność największego na świecie operatora Vodafone.

Czwartą licencję ma dostać zupełnie nowy operator. - Mamy obiecujące sygnały na temat zainteresowania przetargiem. Wiemy o czterech, pięciu potencjalnych inwestorach - powiedział Kovacs agencji Reuters.

Z kolei Daniel Pataki, szef lokalnego regulatora, uważa, że Węgry wybrały świetny czas na przeprowadzenie przetargu - szybko rośnie liczba uruchamianych w Europie sieci UMTS, a firmy telekomunikacyjne wyszły już z kryzysu.

Pataki nie podaje, jakich spodziewa się wpływów. Na pewno każdy z operatorów UMTS będzie musiał wpłacić 26 mln dol. do końca roku. Nowy operator będzie mógł się starać również o częstotliwości GSM.

Spośród dziesięciu milionów Węgrów aż 81 proc. ma telefon komórkowy, w Polsce - tylko połowa mieszkańców.

UMTS wolniej, bo biedniej

Dzień po Węgrach ożywili się ich wschodni sąsiedzi - Rumuni, którzy także ogłosili przetarg na cztery licencje na UMTS. Termin składania ofert mija 29 października, a na początku listopada rząd ogłosi zwycięzców.

Każdy z potencjalnych operatorów musi się wykazać co najmniej 300 mln euro przychodów za ubiegły rok. Będzie musiał zbudować sieć w Bukareszcie i dziesięciu największych miastach. Rumuńskie ministerstwo telekomunikacji podało, że dokona wyboru na podstawie deklaracji inwestycyjnych i przedstawionych planów rozwoju sieci. Zwycięzcy zapłacą jedynie ministerstwu obrony za udostępnione częstotliwości po 35 mln dol.

22-mln Rumunia ma czterech operatorów komórkowych, którzy obsługują 8 mln klientów. Dwaj najwięksi - Orange Romania i Connex - mają 96 proc. rynku. Miejscowi analitycy mają wątpliwości, czy UMTS zostanie szybko wprowadzony w Rumunii na dużą skalę ze względu na niezbyt dużą zamożność społeczeństwa.

Era, Plus, Idea i... wystarczy?

Przetargi w Rumunii i na Węgrzech będą ważnym testem dla Polski. Odpowiedzą na pytanie, jak duże jest zainteresowanie inwestycjami w telefonię UMTS w naszym regionie. Co prawda trzej krajowi operatorzy - Era, Plus i Idea - mają już odpowiednie licencje, ale Urząd Regulacji Telekomunikacji zamierza wystawić na sprzedaż dodatkowe częstotliwości, i to zarówno UMTS, jak i GSM. Mogłoby to oznaczać wprowadzenie na Polski rynek czwartego operatora. Musiałyby się jednak pojawić zainteresowane firmy zagraniczne (krajowe są zbyt słabe, by udźwignąć ciężar inwestycji wartej 1-1,5 mld euro). Wśród zainteresowanych obecnie wymienia się koncerny TeliaSonera i Tele2.

URTiP nie podał jeszcze warunków przetargu, który ma być rozstrzygnięty w lutym 2005 r. Ich ustaleniem ma się zająć "zespół ds. przeprowadzenia koncepcji zagospodarowania częstotliwości UMTS i GSM 1800". W jego skład wejdą pracownicy urzędu, doradcy prezesa i członkowie Rady Telekomunikacji.

Działający już trzej operatorzy komórkowi grożą, że mogą zaskarżyć przetarg, jeśli nowy gracz zyska lepsze warunki, np. nie zapłaci za licencję tyle, co oni (w 2000 r. zadeklarowali po 650 mln euro). W obecnych warunkach takiej kwoty nikt raczej nie zapłaci, co oznaczałoby fiasko próby wyłonienia czwartego operatora i rozdzielenie częstotliwości między obecnych graczy.

Przetargi na Węgrzech i w Rumunii uderzają w argumenty Ery, Plusa i Idei, że nasz rynek jest zbyt mały i wciąż niedojrzały, by zwiększać liczbę operatorów. Bo skoro pierwszy z wymienionych krajów - prawie czterokrotnie mniej ludny - i drugi - mniejszy i słabiej rozwinięty - chcą mieć aż po cztery sieci komórkowe, to dlaczego my mamy pozostawać przy tylko trzech?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.