Wierzyciele Elektrimu znów uderzyli pięścią w stół

Wierzyciele Elektrimu znów grożą, że zajmą jego majątek. Ale po korzystnym dla konglomeratu wyroku sądu wiedeńskiego nie będzie to takie proste.

Stosunki między grupą Polsatu kontrolującą Elektrim a jego obligatariuszami (jest im winien 440 mln euro) od dawna są napięte. Wierzyciele kilkakrotnie już zarzucali zarządowi Elektrimu łamanie umów o spłacie długów i grozili zajęciem majątku. W czwartek zakwestionowali grudniową spłatę odsetek od obligacji.

Choć Elektrim przed terminem (przed 15 grudnia) przekazał należne 8 mln euro na specjalne konto, obligatariusze żądają kolejnych pieniędzy. Twierdzą, że konglomerat uzyskał tę sumę częściowo ze sprzedaży akcji Mostostalu Warszawa zastawionych na rzecz wierzycieli. - Elektrim spłacił więc odsetki naszymi własnymi pieniędzmi - uzasadnia cytowany przez Reutersa anonimowy przedstawiciel obligatariuszy.

Zdaniem rzeczniczki Elektrimu skoro pieniądze znalazły się na koncie wierzycieli we właściwym terminie, to spółka wywiązała się ze zobowiązań. Nie wiadomo jednak, czy obligatariusze nie uznają takiej odpowiedzi za pretekst do zajęcia najcenniejszego majątku Elektrimu - 49 proc. udziałów w firmie PTC (operator Ery). Znajdują się one w spółce ET, której współudziałowcem jest francuskie Vivendi (51 proc. udziałów).

Deklaracje wierzycieli to nie tylko czcze pogróżki. Już w połowie listopada tzw. powiernik obligacji, firma Law Debenture, przyznał rację najbardziej radykalnej części obligatariuszy, że Elektrim złamał umowę dotyczącą spłaty długów. Powiernik może więc w każdej chwili zająć zastawy na rzecz wierzycieli.

- Trwają analizy prawne, w jaki sposób technicznie przeprowadzić zajęcie majątku Elektrimu. Następny krok to wydanie instrukcji powiernikowi - powiedział "Gazecie" przedstawiciel nieoficjalnego komitetu wierzycieli Elektrimu. Jego zdaniem procedury w polskich sądach ruszą w ciągu kilkunastu tygodni.

Ale Elektrim też ma kilka asów w rękawie. Najważniejszym jest korzystny wyrok trybunału arbitrażowego w Wiedniu, który przed tygodniem stwierdził m.in., że Elektrim nie miał prawa wnieść udziałów w PTC do spółki ET. Na tej podstawie zarząd Elektrimu chce wykreślić ET jako akcjonariusza PTC.

To oznaczałoby nie tylko "wywłaszczenie" francuskiego udziałowca, który zainwestował w ET ponad miliard euro, myśląc, że w ten sposób kupuje pośrednio udziały w PTC. Wyrok stawia pod znakiem zapytania także prawa wierzycieli Elektrimu, bo mają oni zastawy na udziałach w ET, a nie w PTC. Przedstawiciel nieoficjalnego komitetu powiedział "Gazecie", że nie wierzy, że Elektrimowi uda się w ciągu dwóch miesięcy (taki termin dał trybunał wiedeński) sądownie wpisać swoje prawa do udziałów w PTC.

Na podobnym stanowisku stoi Vivendi. Nasz rozmówca z Londynu dodaje jednak, że nawet gdyby Elektrim przejął kontrolę nad "francuskim" pakietem udziałów w PTC, to - po planowanej sprzedaży Ery niemieckiemu Deutsche Telekom - będzie miał więcej pieniędzy m.in. na spłatę obligacji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.