UE: Patenty na oprogramowanie wracają?

Tylko na miesiąc udało się zatrzymać prace nad dyrektywą patentową groźną dla małych producentów oprogramowania. Jej projekt znów ma wrócić pod obrady unijnej rady ministrów. Czy polskiemu rządowi starczy woli, żeby ponownie go zatrzymać?

Dyrektywa patentowa stała się jednym z najbardziej kontrowersyjnych aktów prawnych w Unii Europejskiej. Przygotowany przez Komisję Europejską akt prawny ma umożliwić patentowanie algorytmów, czyli elementów programów komputerowych, nawet tak banalnych jak kliknięcie myszką.

Projekt dyrektywy popierają wielkie koncerny (m.in. Microsoft, Nokia), sprzeciwiają się mu stowarzyszenia niezależnych informatyków oraz małe i średnie firmy. Także z Polski. Nasi informatycy argumentują, że patentowanie wynalazków informatycznych zabije w zarodku polską branżę programistyczną. Polskich autorów nie będzie stać ani na rejestrowanie swoich wniosków, ani na sprawdzanie, czy nie naruszają czyichś praw, nie mówiąc już o kosztach ewentualnych procesów o naruszenie obcych patentów. W USA, gdzie zastrzeganie elementów programów jest już dozwolone, wielkie koncerny złożyły ich tysiące.

Gra na czas

Niestety, prace nad dyrektywą są już bardzo zaawansowane. Przyczynił się do tego polski rząd - na skutek nieszczęśliwej pomyłki raz, w maju ub.r. poparł na forum unijnej Rady Ministrów kontrowersyjny projekt.

Zgodnie z procedurą teraz dyrektywa powinna przejść do II czytania w Parlamencie Europejskim. Na tym etapie wprowadzanie jakichkolwiek poprawek jest już niesłychanie trudne (wśród eurodeputowanych potrzeba większości kwalifikowanej). Jedyną szansą jest cofnięcie projektu do pierwszego czytania. Żeby tak się jednak stało, dyrektywy nie może teraz przegłosować Rada Ministrów UE. Miała to zrobić już 21 grudnia ub.r. - wówczas jednak przedstawiciel polskiego rządu w Brukseli poprosił wszystkich pozostałych 24 ministrów, by się wstrzymali. Prośby wysłuchano.

Teraz jednak dyrektywa wraca jak bumerang. Jak dowiedziała się "Gazeta", rząd Luksemburga sprawujący teraz prezydencję w UE chce wpisać dyrektywę patentową do porządku obrad najbliższej, poniedziałkowej Rady Ministrów UE. Ironią losu jest to, że - tak jak miesiąc temu - będzie to znów rada ds. rolnictwa (dyrektywa znalazłaby się w tzw. części A - punkt niepodlegający dyskusji).

- Jeżeli polski rząd zadziała tak samo jak w grudniu, to będziemy mogli jeszcze walczyć o zmianę tej dyrektywy - mówi "Gazecie" prof. Jerzy Buzek, były premier, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej. - Jeżeli dyrektywa zostanie zaakceptowana, to przejdzie do drugiego czytania - dodaje Buzek. I wówczas będzie dużo trudniej. Bo lobbyści koncernów nie próżnują i zdołali już przekonać do swego zdania wielu eurodeputowanych.

Co zrobi Polska?

Rząd ma więc twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony polscy informatycy apelują, by dyrektywę odrzucić. Na specjalnej stronie internetowej "Thank You Poland!" (Dzięki Ci, Polsko!) pojawiło się 25 tys. podziękowań dla wiceministra nauki Włodzimierza Marcińskiego, który 21 grudnia dyrektywę zablokował. Zresztą poparcie deklarują nie tylko informatycy: - Na tym rynku jeszcze trochę liberalnego podejścia by się przydało - uważa Jan Szomburg, prezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Z drugiej strony państwa opowiadające się za dyrektywą wywierają ogromną presję na Polskę. Wypominają nam, że już raz dyrektywę poparliśmy. Blokowanie jej teraz będzie potraktowane jako nieeleganckie wyłamanie się z zasad.

Stąd wahanie przedstawicieli polskiego rządu. - Wiemy, że prezydencja bardzo naciska, żeby ten punkt stanął na poniedziałkowym posiedzeniu rady. Gdzieś przecież są granice naszego oporu - powiedział "Gazecie" minister nauki Michał Kleiber. Jednak on sam najwyraźniej skłania się ku temu, by dyrektywę znów zablokować. - Być może więc będziemy musieli odwołać się do tego samego manewru co wtedy - powiedział nam Kleiber.

Minister ds. europejskich Jarosław Pietras, z którym kontaktowała się "Gazeta", postanowił nie wypowiadać się w sprawie dyrektywy patentowej. Możliwe, że ostateczna decyzja zapadnie na Komitecie Europejskim Rady Ministrów - jeszcze w piątek. Jednak źródła dyplomatyczne w Brukseli sugerują nam, że polski rząd tak naprawdę decyzję już podjął. Ulegnie presji i w poniedziałek dyrektywy nie zablokuje. Ograniczy się jedynie do poinformowania pozostałych państw Unii, że mamy wielki problem z tą dyrektywą i będziemy prowadzić wobec niej "działania obstrukcyjne" na etapie drugiego czytania.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.