Impas w Polskiej Telefonii Cyfrowej

Toczący otwartą wojnę udziałowcy PTC, operatora sieci komórkowej Era, znaleźli się w klinczu. Ani myślą rozmawiać o tym, jak rozwiązać konflikt, który niedługo może sparaliżować firmę

W PTC od tygodnia działają dwa zarządy. Elektrim i niemiecki koncern Deutsche Telekom nieoczekiwanie sprzymierzyły się przeciw francuskiemu Vivendi i powołały nowe władze spółki. Tydzień temu uzyskały one w krajowym sądzie rejestrowym wszystkie korzystne dla Elektrimu i Niemców zmiany - właścicielem 48-proc. pakietu PTC jest teraz bezpośrednio Elektrim, a nie jego spółka z Vivendi, czyli Elektrim Telekomunikacja. To oznaczałoby pozbawienie Vivendi najwartościowszego majątku w Polsce i -jak twierdzą Francuzi - "największą kradzież w Europie".

Jednak nowy zarząd nie zdołał przejąć sterów w spółce. Zapobiegły temu zastępy ochroniarzy zatrudnionych w siedzibie firmy przez "stary" zarząd i Vivendi. W efekcie nowe władze zainstalowały się w warszawskim hotelu Sheraton. Twierdzą też, że udało im się zablokować "staremu" zarządowi dostęp do kont bankowych operatora. Pracownicy PTC są zdezorientowani i nie wiedzą, kogo słuchać.

Według Francuzów i "starego" zarządu doszło do próby nielegalnego przejęcia kontroli nad największym w Polsce operatorem komórkowym (9 mln klientów). Firma jest łakomym kąskiem. Za ubiegły rok podała rekordowy zysk netto w wysokości miliarda złotych przy 6,4 mld zł przychodów.

Kiedy we wtorek prezes "starego" zarządu powiedział, że liczy na rozpoczęcie rozmów i rozwiązanie sporu, pojawiła się iskierka nadziei. Jednak komunikaty płynące od udziałowców PTC nie napawają optymizmem. - Nie możemy skorzystać z naszych praw własności. Jest ewidentny zamach na prawo międzynarodowe - powiedział w czwartek w Bonn dyrektor finansowy Deutsche Telekom Karl-Gerhard Eick, cytowany przez agencję Reuters.

Niemcy wraz z Elektrimem utrzymują, że w ich wspólnej akcji chodzi tylko o egzekucję decyzji arbitrażu w Wiedniu z końca ubiegłego roku. Wykluczają rozpoczęcie rozmów z Vivendi, dopóki ochroniarze nie będą wpuszczać do siedziby PTC powołanej przez DT i Elektrim rady nadzorczej. - Dopóki trwają takie wojskowe działania, nie jestem w nastroju do rozmów - powiedział Karl-Gerhard Eick.

Według agencji ISB Niemcy zamierzają użyć prywatnej firmy ochroniarskiej, by uniemożliwić swoim adwersarzom dostęp do biur PTC. Obie strony próbowały już wymusić interwencję na policji. Bez powodzenia. - Nie mamy do tego żadnych podstaw. Sprawa ma charakter cywilnoprawny, a wydany w niej wyrok nie jest prawomocny - mówi rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski.

Tymczasem Vivendi również odmawia rozmów z Deutsche Telekom i Elektrimem, domagając się najpierw przywrócenia przez polski sąd zapisu w KRS, tak by kontrolowana przez francuski koncern spółka Elektrim Telekomunikacja znów była 48-proc. udziałowcem PTC.

Vivendi poinformowało już o złożeniu skargi do Ministerstwa Skarbu i rozpoczęciu procedury przewidzianej w polsko-francuskiej umowie o ochronie inwestycji. Jeśli w ciągu sześciu miesięcy spór nie zostanie zażegnany, trafi do międzynarodowego trybunału arbitrażowego ONZ.

Niemcy wracają do zdrowia

Deutsche Telekom poinformował w czwartek, że potroił w ubiegłym roku zysk netto i po raz pierwszy od trzech lat wypłaci dywidendę. Firma zarobiła na czysto 4,6 mld euro. Przychody w ubiegłym roku wzrosły o 3,7 proc., do 57,9 mld euro, głównie dzięki bardzo dobrym wynikom w telefonii komórkowej i szerokopasmowym internecie. DT ograniczył długi o 11,4 mld euro, do 35,2 mld euro. To pozwala mu na powrót do agresywniejszej działalności za granicą i na nowe przejęcia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.