Krajowa Rada w internecie, czyli drzwi do lasu

Abonament RTV za komórkę? Koncesja na internetowe radio i telewizję? Takie pomysły można znaleźć w strategii państwa dotyczącej mediów elektronicznych, jaką Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyjęła miesiąc temu.

Zanim drogi internauto czy użytkowniku komórki sięgniesz po nervosol, wiedz, że od strategii do ustawy droga jest jeszcze daleka: opisane we wtorkowej "Rzeczpospolitej" pomysły KRRiT musiałyby najpierw przejść długą drogę przez rząd, parlament i biurko prezydenta.

To dobrze, że KRRiT jest świadoma zmian, jakie dokonują się w świecie łączności i mediów. Sęk w tym, że do technologii XXI wieku przykłada się tam myślenie nakazowo-rozdzielcze rodem z wieku XX. Zauważywszy, że od kilku lat przez internet da się rozpowszechniać radio i telewizję, Rada proponuje, by "w przyszłości rozważyć" koncesje na taki sposób nadawania. A wystarczy przecież zarejestrować spółkę i założyć internetową rozgłośnię gdziekolwiek poza Polską, by żelazne ramię KRRiT okazało się zardzewiałe i za krótkie. Internetowe radio działające choćby w Czechach będzie nadal normalnie odbierane przez polskich internautów. Za to podatki trafią zupełnie gdzie indziej.

Co ciekawsze, już w następnym akapicie KRRiT opowiada się za tym, by znieść koncesjonowanie programów satelitarnych. I słusznie, bo w epoce cyfrowego nadawania pasmo nie jest już dobrem deficytowym. A internet ma pojemność właściwie nieograniczoną. Wizja KRRiT rozdzielającej koncesje na internetowe serwisy przywodzi mi na myśl powiedzenie mojego świętej pamięci dziadka "o stawianiu drzwi do lasu". Powtarzał je, ilekroć robiłem coś zupełnie bezsensownego.

KRRiT proponuje też, by abonamentem radiowo-telewizyjnym obłożyć wszystkie urządzenia do odbioru radia i telewizji, także mutimedialne komputery i komórki. Już forsowane przez KRRiT stanowisko, że posiadanie telewizora czy radioodbiornika równa się oglądaniu TVP lub słuchaniu Polskiego Radia budzi duże kontrowersje. Jednak założenie, że nowoczesna komórka służy do oglądania i słuchania mediów publicznych, a nie przede wszystkim do dzwonienia albo wysyłania SMS-ów, wydaje się zwykłym nadużyciem.

A technologia nie stoi w miejscu. Można już kupić lodówki z telewizorem i dostępem do internetu. Aż boję się pomyśleć, co będzie dalej. Otwieram lodówkę, a tam... abonament?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.