Jak tu uszczknąć coś z abonamentu TPSA

Alternatywni operatorzy chcą przejmować od TP SA pełną obsługę jej abonentów bez konieczności kosztownego ciągnięcia do nich nowych linii. Regulator rynku mówi na razie: nie

Choć w końcu ubiegłego roku rozpoczęto liberalizację rynku połączeń lokalnych, TP SA zachowała monopol w jednej dziedzinie. To comiesięczny abonament, który daje połowę przychodów z telefonii stacjonarnej - przekonywał wczoraj dyrektor generalny Tele2 w Polsce Piotr Nesterowicz podczas debaty zorganizowanej przez "Warsaw Business Journal".

Chodzi o to, by klienci TP SA mogli płacić abonament Tele2 (dotąd abonenci mogli korzystać tylko z ich tańszych połączeń po zleceniu tzw. preselekcji). TP SA otrzymywałaby w zamian opłatę hurtową (cena abonamentu minus np. 20-proc. dyskonto) i mogłaby się pozbyć większości kosztów, np. wystawiania rachunków. To tzw. hurtowy dostęp do sieci - takie rozwiązanie działa już w Danii, Norwegii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Irlandii i Portugalii. TP SA nie jest nim jednak zainteresowana i Tele2 zwróciło się do prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty Witolda Grabosia o narzucenie jej takiego rozwiązania.

Ten jednak przygotował projekt decyzji odmownej i ogłosi ją prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Argumentuje, że nie dość, iż Tele2 źle zdefiniowało taką usługę, to on sam złamałby prawo, podejmując takie działania przed przeprowadzeniem badań pozycji rynkowej TP SA, a to potrwa. - URTiP nie wykorzystuje swych możliwości i prawnie błędnie interpretuje nasz wniosek - ripostują przedstawiciele Tele2.

Istnieje też inna możliwość odpłatnego przejmowania abonentów przez alternatywnych operatorów, związana z tzw. uwolnieniem pętli lokalnej. Popędzany przez Komisję Europejską URTiP w ostatniej chwili na początku tego roku wydał odpowiednią decyzję, ale zaproponował w niej ciężkie warunki - konkurent TP SA musi zapłacić za każdego abonenta jednorazowo 161 zł i miesięcznie nawet 58 zł. Wczoraj operatorzy skupieni w Krajowej Izbie Gospodarczej Informatyki i Telekomunikacji ujawnili, że złożyli w tej sprawie skargę do Komisji Europejskiej.

Z kolei dyrektor Piotr Muszyński z TP SA argumentował, że URTiP nie powinien iść na rękę konkurentom, gdyż jego firma inwestuje olbrzymie sumy w budowę infrastruktury (w ubiegłym roku było to 3,3 mld zł), zaś w latach 1998-2003 podłączyła do sieci 4 mln telefonów. Tymczasem alternatywni operatorzy bez większych inwestycji zabrali TP SA sporą część rynku. Teraz mają już 30 proc. rynku połączeń międzynarodowych i 24 proc. na komórki. Ponad połowa z tego przypada na Tele2.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.