Sądowy sukces Vivendi w wojnie o Erę

Wojna o kontrolę nad komórkową Erą. Francuzi z Vivendi Universal wygrali ważną sądową bitwę z Elektrimem i Deutsche Telekomem. W efekcie spróbują dziś przejąć kontrolę nad operatorem

Nie widać końca wojny o Erę

Francuzi z Vivendi Universal wygrali ważną sądową bitwę z Elektrimem i Deutsche Telekomem. W efekcie spróbują w poniedziałek przejąć kontrolę nad operatorem.

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił w piątek późnym wieczorem wpis do Krajowego Rejestru Sądowego (KRS), na mocy którego właścicielem pakietu 48 proc. udziałów PTC, właściciela Ery, został Elektrim. W lutym sprzymierzeni Elektrim (kontrolowany przez Zygmunta Solorza, właściciela Polsatu) i Niemcy wywłaszczyli w ten sposób Vivendi (wcześniej wraz z Elektrimem, a poprzez spółkę ET, Francuzi mieli pakiet kontrolny operatora). Zmieniając wpis w KRS i zyskując na to zgodę sądu rejestrowego, twierdzili, że wykonują tylko potwierdzoną przez polski sąd decyzję trybunału arbitrażowego w Wiedniu, który unieważnił powołanie spółki ET przed kilkoma laty.

W kilka dni później nowy zarząd z ramienia Elektrimu i DT w asyście ochroniarzy przejął kontrolę nad siedzibą operatora Ery. Dotychczasowy udał się na wygnanie, zaś Francuzi oskarżyli partnerów w PTC o "kradzież" 9 mld zł.

Kto jest udziałowcem PTC?

Sąd okręgowy uznał jednak w piątek, że sąd rejestrowy, zgadzając się na zmiany w KRS, nie rozpatrzył sprawy wszechstronnie. Dlaczego? Nie uwzględnił wydanego już przez polski sąd zakazu przeprowadzania zmian w księdze wspólników PTC, a tym samym w KRS. Poza tym taką operację - co podnosiło Vivendi - może podjąć tylko rada nadzorcza w komplecie, a jednego z jej członków - dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie Jacka Treli - nie poinformowano o spotkaniu.

Kolejna wątpliwość sądu okręgowego: Elektrim i DT dwa razy składali wnioski w sądzie rejestrowym o zmianę zapisów w KRS w kwestii udziałów - 10 i 21 lutego. Sąd odmówił. Trzy dni później przy niezmienionym stanie prawnym zdecydował co innego. - W ciągu zaledwie 74 min rozstrzygnął trudną sprawę dotyczącą udziałów o wartości 9 mld zł. To niesłychane - wspomina mec. Wojciech Kozłowski z kancelarii Salans, reprezentującej ET.

Elektrim nie składa jednak broni. W sobotę rozesłał komunikat, w którym twierdzi, że "wbrew nieprawdziwym doniesieniom przedstawicieli ET wydane 26 sierpnia postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie niczego nie zmienia", a spór prawny między Elektrimem a ET toczy się nadal i sąd rejestrowy sprawdzi, czy "istnieje zgodność wpisu do KRS z rzeczywistym stanem", czyli jeszcze raz rozpatrzy sprawę. Postanowienie to nie powoduje żadnych zmian ani w strukturze udziałowców, ani w składzie zarządu. Elektrim podał, że "zawsze był i pozostaje udziałowcem PTC".

Powrót z wygnania?

Przed decyzją sądu "stary" zarząd wyraźnie się uaktywnił. Np. wynajął samochód z wielkim reklamowym billboardem, który jeździł pod siedzibą spółki. Zachęcał pracowników do zaglądania na stronę internetową www.zarzadptc.pl. Tam zaś - oprócz materiałów agitacyjnych - specjalny licznik pokazywał, ile dni zostało do posiedzenia sądu wyznaczonego na 26 sierpnia.

W piątek wydał oświadczenie: "Postanowienie sądu powinno skończyć okres dwuwładzy w PTC. ET odzyskało prawną kontrolę nad należącym do niego pakietem udziałów w tej spółce".

Czy muszą czekać teraz na faktyczną zmianę wpisu w KRS, co może potrwać jeszcze wiele dni? Członek "starego" zarządu Ryszard Pospieszyński twierdzi, że nie, bo to tylko kwestia techniczna. - W poniedziałek podejmiemy próbę podjęcia obowiązków służbowych. Nie będziemy stosować siły, jednak opór pogorszyłby sytuację uzurpatorów w kontekście postępowania sądowego, które się przeciw nim toczy - powiedział nam Pospieszyński.

Zapowiedział weryfikację umów "podpisanych przez nielegalny zarząd" i zatrudnionych przez niego menedżerów, zwłaszcza w pionie administracji.

Zabrał nawet głos w sprawie oczekiwanej po przejęciu kontroli nad Erą przez Niemców zmiany marki na T-Mobile Poland. "Stary" zarząd zadeklarował, że zamierza utrzymać polską markę, bo "jej zmiana i przyjęcie którejś z zachodnich oznacza zarówno opłaty licencyjne, jak i przede wszystkim gigantyczne, bo idące w setki milionów złotych marketingowe i techniczne koszty operacji".

Kosztowny konflikt

"Stary" zarząd nie wracałby jednak w całości. Bogusław Kułakowski zaraz po marcowym przewrocie pałacowym zrezygnował z funkcji prezesa i został członkiem zarządu ITI, właściciela telewizji TVN i portalu Onet. ET zwoła najpewniej teraz radę nadzorczą, aby wybrać nowego prezesa. Będzie to trudne bez zgody Niemców.

Tymczasem Elektrim i DT nie zamierzają pozwolić na wejście przeciwnika do siedziby firmy, choć - jak powiedział nam rzecznik ich zarządu Witold Pasek - nie zamierzają wzmacniać ochrony. - Przy wejściu siedzi tylko niewysoka brunetka i nie ma kamizelki kuloodpornej ani pałki - żartuje.

Po chwili jednak dodaje: - Tej firmy Francuzi już nie dostaną.

Zdaniem Michała Marczaka, analityka DI BRE Banku, operator poważnie już ucierpiał na konflikcie. Zwiększył w pierwszym półroczu liczbę klientów tylko o 600 tys. (ma ich 9,28 mln), podczas gdy np. konkurencyjna Idea aż o 1,2 mln. Tymczasem to PTC było dotąd liderem w pozyskiwaniu klientów. - Nawet trudno oszacować szkody, bo operator w ubiegłym roku przestał podawać dane finansowe - mówi Michał Marczak.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.