Koreańczycy chcą zmiany polskiej ustawy o VAT

Jeżeli nie zmieni się ustawa o VAT, możemy zapomnieć o inwestycji LG Philips w Kobierzycach. Postulaty Koreańczyków popierają inni producenci telewizorów

Przez ostatnie kilka lat nasz kraj wyrósł na telewizorowego potentata. Odbiorniki produkują u nas nie tylko fabryka LG w Mławie czy Daewoo w Pruszkowie, ale także amerykańska firma Jabil w Kwidzynie czy polsko-chińska firma TTE w Żyrardowie. Dwie ostatnie wytwarzają telewizory sprzedawane później pod markami firm bardziej znanych widzom TV. Jabil produkuje odbiorniki m.in. dla holenderskiego Philipsa.

- Jesteśmy największym producentem telewizorów w Unii Europejskiej, a ponad 90 proc. z nich przeznaczone jest na eksport - mówi Stefan Kamiński, szef Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. - W całej Europie wyprzedza nas jedynie Turcja. Sam tylko Jabil produkuje 21 tys. telewizorów dziennie.

Zamrożone setki milionów

Polska jest atrakcyjna - relatywnie tania i dobrze wykształcona siła robocza, niskie podatki i bliskość unijnych rynków. Ale jest też coś, co producentom telewizorów bardzo przeszkadza - obecna ustawa o VAT. Producenci zawiązali więc koalicję i zabiegają o zmianę przepisów.

O co im chodzi? Telewizory produkuje się z komponentów importowanych z Dalekiego Wschodu i USA. Samo LG co roku importuje podzespoły warte kilkaset milionów dolarów. Większość jedzie do naszego kraju Koleją Transsyberyjską, część przypływa statkami. Na granicy importer musi zapłacić od ich wartości podatek VAT - 22 proc. Jak łatwo obliczyć, zamraża w ten sposób ok. 100 mln zł rocznie.

Wprawdzie firma może sobie podatek potem odliczyć i odzyskać, ale urząd skarbowy zwraca go średnio po stu dniach. W sumie siedem największych firm z branży elektronicznej zamraża w ten sposób 760 mln zł rocznie. Znakomicie poprawia to płynność budżetu, ale dla firm to katastrofa - gdyby te pieniądze leżały w banku, same odsetki wyniosłyby 10 mln zł rocznie.

- Przedsiębiorcy tracą oczywiście więcej, gdyż kapitał ten zostałby zainwestowany - mówi Aleksandra Kalinowska z Ernst & Young.

LG: tracimy pieniądze...

LG nie ukrywa, że rozliczenie VAT to największa bariera, na jaką natrafiła w Polsce. - Przy założeniu, że chcemy w przyszłym roku osiągnąć sprzedaż 1 mld dol., można sobie wyobrazić jakie ogromne pieniądze tracimy wskutek opóźnień w zwrocie VAT. Martwimy się, bo w miarę jak rośnie nasza sprzedaż, rosną nasze straty - napisał prezes LG Seog-Ho Roh do Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji.

- To jeden z najistotniejszych problemów w działalności firm koreańskich w Polsce - mówi Piotr Żurowski, doradca podatkowy z KPMG. - Zresztą kwestia dotyczy wszystkich firm z Dalekiego Wschodu. Inwestorzy z tego regionu, którzy interesują się naszym krajem, pytają o sposób rozliczania VAT z tytułu importu towarów. Jeżeli Polska nie zmieni ustawy o VAT, jej pozycja w konkurencji z Czechami i Słowacją będzie znacznie gorsza.

Koreańczycy mają teraz świetną pozycję przetargową. Ważą się bowiem losy inwestycji firmy LG Philips na terenie podwrocławskiej gminy Kobierzyce. Gigant branży elektronicznej rozważa możliwość wybudowania dwóch fabryk. W Biskupicach Podgórnych miałby powstać zakład produkujący ekrany ciekłokrystaliczne. W Magnicach fabryka sprzętu AGD. LG Philips może zainwestować nawet miliard euro. A według różnych szacunków dzięki otwarciu fabryk powstałoby 10-12 tys. nowych miejsc pracy.

Co z inwestycją?

Decyzji o tym, że firma zainwestuje w Polsce, wciąż nie ma. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sprawa rozliczenia VAT była poruszana w trakcie ubiegłotygodniowych rozmów polskiej delegacji z Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych w Seulu. Przedstawiciele PAIZ nie mogli nic obiecać - nie konsultowali się jeszcze z resortem finansów. Zresztą przed wyborami ustawy o VAT i tak nie da się zmienić.

- Problem jest na tyle poważny, że LG waha się, czy zainwestować duże pieniądze w budowę nowych fabryk w Polsce - pisze prezes Roh. I podaje przykład innych krajów UE - Belgii, Czech, Holandii, Niemiec czy Słowacji, gdzie przepisy zostały uproszczone, a importerzy nie muszą płacić VAT na granicy. - Bez wprowadzenia takiej procedury w Polsce bardzo wielu zagranicznych inwestorów, w tym LG, będzie ponosić ogromny ciężar finansowy, a Polska w ich oczach straci opinię kraju atrakcyjnego w porównaniu z sąsiadami - czytamy dalej.

Konkluzja listu prezesa Roha nie zostawia wątpliwości: - Jesteśmy w krytycznej sytuacji i wprowadzenie nowej procedury do ustawy o VAT to warunek wstępny dla przyszłych inwestycji.

Ministerstwo zmienia front

O wprowadzeniu uproszczonej procedury płacenia VAT przez importerów mówi się od półtora roku. Postulat ten wysuwała m.in. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych oraz "Gazeta". Niestety, dwukrotnie posłowie pod naciskiem resortu finansów odrzucili odpowiednie poprawki do ustawy. Powód? Ministerstwo Finansów uznało, że płynność budżetu jest najważniejsza, a z obracania pieniędzmi z importowego VAT trudno zrezygnować.

Dziś resort zmienił stanowisko. - Można było to spokojnie wprowadzić - przyznaje wiceminister Jarosław Neneman. Ale ustawę zmieniać będzie już nowa koalicja. - Wszelkie jej uproszczenia weźmiemy pod uwagę - obiecuje szef sejmowej komisji gospodarki Adam Szejnfeld.

- Potrzebna jest długofalowa polityka rządu, wówczas ten sektor może odegrać kluczową rolę w rozwoju polskiej gospodarki - mówi prezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji Stefan Kamiński.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.