GUS: 2005 r. wyraźnie gorszy od 2004. Ale inwestycje wystartowały

Końcówka 2005 roku była w gospodarce wyraźnie lepsza, jednak całe dwanaście miesięcy rozczarowało ekonomistów. Wzrost PKB wyniósł 3,2 proc.

Ekonomiści uważali, że w końcówce roku nasza gospodarka stanęła już mocno na nogi i że dzięki temu wzrost PKB w całym roku wyniesie około 3,4 proc. Z optymizmem czekali na publikację danych. - Przykro mi, że rozczarowaliśmy niektórych - powiedział z lekkim uśmiechem prezes GUS Tadeusz Toczyński na konferencji prasowej, podając wynik: 3,2 proc.

Polacy kupują, "Gazeta" pilnuje cen

W 2004 roku wzrost PKB wyniósł aż 5,3 proc. W porównaniu z tym 3,2 proc. wygląda słabiutko. Ale spokojnie, nie jest tak źle. Rok 2004 był wyjątkowy. Przed wejściem Polski do Unii 1 maja Polacy przestraszyli się wzrostu cen. Rzucili się do sklepów po sprzęt AGD, samochody, materiały budowlane i żywność, w tym sławny cukier ("Gazeta" prowadziła nawet z NBP akcję "Pilnujemy cen!"). Firmy produkowały na potęgę, robiąc olbrzymie zapasy. W efekcie mieliśmy sztucznie napompowany wzrost gospodarczy w pierwszym półroczu na poziomie ponad 6 proc.! W 2005 roku już tak nie szaleliśmy (komu potrzebne kolejne 20 kg cukru na zapas). Nic więc dziwnego, że dynamika PKB osłabła, a rok 2005 zaczął się bardzo słabo (wzrost gospodarczy tylko o 2 proc.). Ale wynikało to przede wszystkim z tzw. wysokiej bazy statystycznej.

Kolejne kwartały 2005 roku pokazywały, że gospodarka staje na nogi. Rosły i konsumpcja, i inwestycje, do wzrostu w ogromnym stopniu przyczyniał się eksport.

Ostatnie trzy miesiące 2005 roku były już bardzo dobre. Wzrost produkcji przemysłowej i budowlanej, sprzedaży, płac i zatrudnienia były lepsze od oczekiwań ekonomistów. Z niecierpliwością czekali na wczorajsze dane GUS nie po to, by dowiedzieć się czegoś o kondycji gospodarki w całym roku, ale żeby na podstawie tych danych wyliczyć wskaźniki dla samego IV kwartału (swoje wyliczenia - dokładniejsze - GUS poda dopiero 1 marca).

Firmy wreszcie inwestują

Z tych szybkich wyliczeń ekonomistów wynika, że wzrost PKB w IV kwartale wynosił około 4 proc. To mniej od prognoz na poziomie 4,3-4,5 proc. Ale po rozebraniu tego wyniku na części pierwsze pojawia się kilka dobrych wiadomości.

Wzrost inwestycji w IV kw. wyniósł 9,5-10 proc.! To najwięcej od lat. - Czekaliśmy na to, mówiliśmy, że inwestycje muszą wreszcie ruszyć - cieszy się Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku. - Firmy maksymalnie wykorzystują już moce produkcyjne, mają dobre wyniki finansowe i zapasy gotówki. Do tego mogą się wspomagać środkami unijnymi.

Polacy więcej kupują. Konsumpcja prywatna to drugi - po inwestycjach firm - element nakręcający popyt krajowy. Według obliczeń analityków Banku BPH nasze wydatki w IV kw wzrosły o 3,2 proc. Przyczynił się do tego wzrost zatrudnienia (pierwszy raz od dobrych kilku lat zatrudnienie wzrosło o prawie 2 proc.), wzrost płac, spadek inflacji. W efekcie kwota w naszych kieszeniach realnie się zwiększyła, więc możemy więcej wydawać.

Import przyspiesza. Przez trzy kwartały szalał eksport - rósł szybciej od importu. Przyspieszenie importu w IV kwartale to kolejny znak, że mamy coraz więcej inwestycji (firmy muszą sporo kupować za granicą, np. technologie).

Inwestycjom dobrze wróży to, że w całym 2005 roku firmy zajmujące się przygotowaniem terenów pod budowę zwiększyły sprzedaż o 84 proc. i wzrost ten z miesiąca na miesiąc przyspieszał.

Gdzie najwięcej inwestycji? Dane GUS sugerują, że szybciej rosły inwestycje w budynki (handlowo-usługowe, biura, fabryki i magazyny) niż w infrastrukturę (autostrady i drogi, kolej). W części infrastrukturalnej rośnie jedynie udział inwestycji w rurociągi i oczyszczalnie ścieków (być może dzięki unijnym programom).

Będzie cięcie stóp?

Na ten komplet danych GUS czekała Rada Polityki Pieniężnej, która dziś kończy swoje styczniowe posiedzenie. Choć do zadań Rady nie należy pilnowanie wzrostu gospodarczego (na co pomstuje część polityków), to jej członkowie wielokrotnie pokazywali, że przy podejmowaniu decyzji kierują się wynikami gospodarki. Gorsze od wcześniejszych prognoz wyniki PKB za 2005 rok z pewnością pomogą zdecydować się na cięcie stóp. Takiego kroku spodziewają się też analitycy. - Z drugiej jednak strony RPP z pewnością zwróci uwagę na silny wzrost inwestycji. Do tej pory część członków głosujących za obniżkami przekonywała, że stopy powinny być niższe, by wesprzeć ożywienie inwestycji. Teraz już to ożywienie mamy - tłumaczy Jacek Wiśniewski.

Swoją styczniową decyzję Rada ogłosi dziś wczesnym popołudniem. Obecnie podstawowa stopa procentowa wynosi 4,5 proc. i jest najniższa w historii.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.