RTL Group ma kłopoty z zakupem Polsatu

Niemiecki potentat medialny RTL Group wciąż nie jest pewien zakupu 25 proc. telewizji Polsat. Jej właściciel Zygmunt Solorz-Żak nie przedłużył mu wyłączności na negocjacje. Czy w pojedynku o przejęcie Polsatu pojawi się nowy gracz?

RTL Group ma kłopoty z zakupem Polsatu

Niemiecki potentat medialny wciąż nie jest pewien zakupu 25 proc. telewizji Polsat. Zygmunt Solorz-Żak nie przedłużył mu wyłączności na negocjacje. Czy w pojedynku o Polsat pojawi się nowy gracz?

O szczegółach poufnych negocjacji Solorza i RTL Group (telewizyjne ramię koncernu medialnego Bertelsmanna) pisaliśmy miesiąc temu. Inwestor miał wyłączność na negocjacje do końca września, cenę za 25 proc. akcji Polsatu ustalono na miliard złotych, a do rozwiązania pozostały sprawa obsady składu zarządu. W radzie nadzorczej inwestor miał dostać liczbę członków proporcjonalną do udziałów (czyli np. jeden na czterech). Kwestie prawne zostały rozstrzygnięte, finanse spółki zostały sprawdzone pod względem międzynarodowych standardów rachunkowości. Przed miesiącem było prawie pewne, że to Bertelsmann będzie inwestorem branżowym dla Polsatu, a sama transakcja zostanie sfinalizowana najpóźniej na początku 2007 r. Tymczasem wrzesień minął i niemiecki inwestor wcale nie wita się z gąską. Co się dzieje?

- RTL poprosił o przedłużenie wyłączności na negocjacje dosłownie o kilka dni, ale właściciel Polsatu powiedział: "Nie. I kropka". RTL chciał też powiększyć skład zarządu o kolejnego swojego przedstawiciela. Mimo że nadal miałby mniejszość w zarządzie, usłyszał odmowę. Jakby prezes Solorz dążył do zerwania rozmów i szukał tylko pretekstu - mówi jeden z naszych krajowych informatorów. Potwierdza to nasz rozmówca z Bertelsmanna: - Sytuacja jest dziwna. Bardzo dziwna. Wszystko było już ustalone, ale teraz nie wiemy, co się dzieje. Rzeczywiście wygląda to tak, jakby Solorz szukał pretekstu do zerwania rozmów.

- Bez komentarza - ucina Oliver Herrgesell, szef działu komunikacji i marketingu RTL Group.

- Nic mi o tym nie wiadomo - wtóruje Aleksander Myszka, prezes Polsatu.

Być może kością niezgody jest cena i właściciel Polsatu podjął grę, aby podbić stawkę. Z dotychczasowych ustaleń przy transakcji wynika, że wartość Polsatu to ok. 4 mld zł. Zatem nabywca 25 proc. akcji zapłaci ok. 1 mld zł. Nie będzie płacić ekstrapremii, bo kupuje na razie pakiet mniejszościowy, a kontrola pozostaje w rękach Zygmunta Solorza.

Po publikacji "Gazety" sprzed miesiąca na rynku pojawiły się opinie, że Solorz wynegocjował zbyt niską cenę, nawet biorąc poprawkę, że sprzedaje pakiet mniejszościowy. Dla porównania po ostatniej zwyżce ceny akcji na giełdzie wartość największego konkurenta Polsatu - TVN - zbliżyła się do 9 mld zł. Tylko od początku września wartość rynkowa TVN zwiększyła się o grubo ponad 2 mld zł. Według naszych informacji, nie licząc dotychczasowego faworyta Bertelsmanna, w rozgrywce o zakup Polsatu liczy się jeszcze czterech innych inwestorów, zarówno z Europy, jak i USA.

- Gdyby nastąpiła zmiana inwestora, to transakcja opóźniłaby się o minimum trzy miesiące - twierdzi nasze źródło. Ale dodaje, że gdyby dla obecnego faworyta zostało jednak zapalone zielone światło, to nadal realna jest transakcja na przełomie roku. Kontakty z Bertelsmannem nie zostały całkowicie zamrożone. W tym tygodniu do Polsatu przyjechało kilku jego specjalistów programowych.

O znalezienie inwestora zabiega teraz właściciel Polsatu, który w poprzednich latach nie był zbyt zdeterminowany. Na coraz bardziej konkurencyjnym rynku telewizyjnym w potęgę rośnie TVN, więc zagraniczny współwłaściciel miałby dostarczyć Polsatowi know-how i wspomóc stację programowo. A stacja Solorza potrzebuje pomocy, bo tegoroczna jesień zaczęła się dla niej fatalnie. We wrześniu oraz w pierwszej połowie października TVN znacząco wyprzedził ją pod względem oglądalności zarówno wśród widzów w wieku powyżej czterech lat, jak i popularnej wśród reklamodawców grupie widzów w wieku 16-49 lat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.