MySpace w sądzie

Universal Music, największy na świecie koncern fonograficzny, pozwał serwis społecznościowy MySpace.com. Powód? Naruszanie praw autorskich do tysięcy piosenek i teledysków

To przez MySpace internauci z łatwością mogą łamać prawo - uskarża się Universal. - MySpace Videos [jeden z katalogów serwisu - red.] stał się wirtualnym magazynem pirackich kopii teledysków i utworów - napisali prawnicy wytwórni w pozwie do sądu w Los Angeles.

W zeszłym roku MySpace został kupiony za prawie 600 mln dol. przez News Corp., koncern medialny należący do Ruperta Murdocha. Popularność społecznościowego serwisu, którego członkowie mogą dyskutować między sobą o polityce, filmach czy kłopotach sercowych, szybko pięła się w górę - dziś korzysta z niego ponad 100 mln internautów. Ale poza dyskusjami internauci mogą umieszczać w serwisie pliki muzyczne lub pliki wideo. Jak twierdzi Universal, ta możliwość jest nagminnie wykorzystywana do umieszczania w MySpace teledysków muzycznych czy piosenek - bez zgody właścicieli praw.

W październiku wytwórnia podpisała umowę z YouTube - Universal zgodził się na udostępnienie użytkownikom serwisu tysięcy teledysków ze swoich zasobów. Umowa pozwala również internautom na używanie piosenek z katalogu wytwórni w zmontowanych przez siebie filmikach. Ale w przypadku MySpace negocjacje spełzły na niczym.

Według nieoficjalnych informacji rozmowy pomiędzy Universalem a MySpace zawieszono w zeszłym tygodniu, kiedy menedżerowie Universalu wykryli w serwisie niewyemitowany jeszcze teledysk ich megagwiazdy - rapera Jay-Z.

- MySpace zapewnia artystom promocję na wielką skalę. I to zarówno tym z wielkich wytwórni, jak i niezależnym, jednocześnie respektując ich prawa - odparł rzecznik MySpace w komunikacie. Skierowanie sprawy do sądu przez Universal nazwał niepotrzebnym i niefortunnym działaniem.

Sęk w tym, że identyczne zarzuty można postawić nie tylko MySpace, ale i innym serwisom opierającym się na treściach gromadzonych przez internautów - jak Google Video, Metacafe czy Grouper. Ten ostatni zresztą też został pozwany przez Universal - w pozwie załączono m.in. informację, że jeden z teledysków Mariah Carey obejrzano w Grouperze ponad 50 tys. razy. Za każdy plik, który umieszczono w serwisie bez zgody wytwórni, Universal żąda 150 tys. dolarów.

Serwisy bronią się, że w świetle ustawy Digital Millennium Copyright Act nie są odpowiedzialne za to, że ich użytkownicy łamią prawo. YouTube czy Google Video usuwają materiały, jeśli zgłosi się do nich właściciel praw. Ustawa nie rozstrzyga jednak tej kwestii. Być może sędziowie zasugerują się wyrokiem amerykańskiego Sądu Najwyższego, który w ub.r. uznał, że właściciele serwisu Grokster są odpowiedzialni za naruszanie praw autorskich. Ale w decyzji podkreślono, że Grokster nie podjął żadnej próby, by filtrować pliki w swoich zasobach. Tymczasem kilka godzin przed tym, zanim Universal poinformował o złożeniu pozwu, MySpace wdrożyło technologię, która ma pomóc w odsiewaniu z serwisu plików naruszających prawa autorskie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.