Cyberbullying: Plaga internetowej przemocy

Co drugi młody człowiek w Polsce był obiektem wyzwisk, upokarzania, pogróżek lub szantażu w cyberprzestrzeni. To cyberbullying, czyli przemoc psychiczna w internecie

Według Wikipedii cyberbullying - przetłumaczony tam jako cyberprzemoc - to prześladowanie innych osób z wykorzystaniem internetu i narzędzi elektronicznych - e-maila, witryn, czatów i forów dyskusyjnych w internecie. To także dręczenie przez komunikatory (jak np. Gadu-Gadu) czy złośliwymi SMS-ami.

Wczoraj z okazji międzynarodowego Dnia Bezpiecznego Internetu opublikowano wyniki badań tego zjawiska wśród młodych Polaków (12-17 lat). To pierwsze takie badania w Polsce. Przeprowadziła je w styczniu firma Gemius dla fundacji Dzieci Niczyje.

Okazuje się, że co drugi z badanych (52 proc.) miał do czynienia z jakimś rodzajem werbalnej przemocy w internecie lub poprzez komórkę. Najczęściej młodzież skarżyła się na wulgarne wyzwiska (47 proc. respondentów). Co piąty badany (21 proc.) był w internecie ośmieszany, poniżany lub upokarzany. Zdarzały się nawet straszenie i szantaż, którego doświadczyło 16 proc. Aż 57 proc. badanych skarżyło się także na zdjęcia i filmy robione im wbrew ich woli.

Anonimowa odwaga

Dlaczego internetowe prześladowania mogą być groźne? Bo w sieci wszelkie obelgi (lub np. wykradzione poufne informacje osobiste) można w jednej chwili rozesłać do setek tysięcy osób. Ekspansja cyfrowego wideo i zdjęć (np. aparaty i kamery w komórkach) sprawia, że coraz łatwiej jest wejść w posiadanie kompromitujących zdjęć czy też spreparować ośmieszające fałszywki (np. fotomontaże). Tak zaczęła się gehenna jednej z uczennic w Irlandii, której rozebrane zdjęcie (zrobione bez jej wiedzy) obiegło trzy lata temu setki komórek i komputerów.

W maju ubiegłego roku "Gazeta" opisała witrynę 16-letniego gimnazjalisty z Opola poświęconą w całości dręczeniu bezdomnego mieszkańca miasta (były tam m.in. filmy robione mu komórką i agresywne wpisy). - Internet dodaje odwagi. Ludzie otwierają się o wiele szybciej niż w realu i wielu z nich bez skrępowania uzewnętrznia skrajnie negatywne emocje, nad którymi normalnie jakoś panują - mówi prof. Kazimierz Krzysztofek ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. - Niekiedy to zjawisko przejawia się w nękaniu innych. Poza tym internet zachęca do wywlekania na forum publiczne np. prywatnych zatargów czy niechęci wobec jakiejś osoby.

Agresji w internecie sprzyjają czynniki technologiczne (np. możliwość umieszczenia witryny na serwerze w egzotycznym kraju, co bardzo utrudnia jej likwidację), poczucie anonimowości i bezkarności sprawców (ukrytych zwykle za pseudonimami) i psychologiczna łatwość poniżania osoby, z którą nie trzeba się konfrontować twarzą w twarz. Działa też psychologia (internetowego) tłumu. Głośną ofiarą tego zjawiska padł w Polsce np. reprezentacyjny piłkarz Grzegorz Rasiak. Internauci uczynili sobie z niego przedmiot drwin i wyszydzali w sieci, nakręcając się wzajemnie. Żarty i złośliwe rysunki na temat "drewnianego" Rasiaka setkami krążyły po sieci.

W ubiegłym roku media informowały o gimnazjum w Czarnkowie, gdzie uczniowie założyli internetowe forum, na którym drwili z nielubianych kolegów (w końcu dyrekcja szkoły zablokowała witrynę).

Czy cyberprzemoc jest groźna? To zależy głównie od psychicznej odporności ofiary. Jedna trzecia badanej młodzieży deklaruje, że naruszanie ich godności w sieci nie robiło na nich wrażenia. Ale prawie 60 proc. respondentów przyznaje, że ataki wywołują u nich zdenerwowanie, przykrość (42 proc.), strach (18 proc.) lub wstyd (13 proc.). "Najbardziej niebezpieczny jest ten rodzaj przemocy werbalno-psychicznej, który uderza w społeczny wizerunek danej osoby" - piszą analitycy Gemiusa.

W sierpniu ubiegłego roku na konferencji prasowej amerykańskiej organizacji społecznej Fight Crime: Invest In Kids wystąpiła 15-letnia Kylie Kenney z Vermont zaszczuwana przez rówieśników w internecie (założyli witrynę "Kylie musi umrzeć"). Dziewczynka musiała zmienić szkołę, a zanim była w stanie wrócić do normalnej nauki, spędziła pół roku w domu. Internetowe prześladowania mogą być bolesne tym bardziej, że poniżające materiały i ślady po nagonkach pozostają dostępne w internecie już niemal na zawsze (np. w postaci kopii witryn).

Anonimowy? Tylko pozornie

Co na to policja? - Zdecydowana większość tego typu zdarzeń to sprawy nadające się na powództwo cywilne. Poszkodowany może wystąpić z prywatnym aktem oskarżenia. Może jednak przy tym zwrócić się policji, by pomogła ustalić sprawcę - mówi komisarz Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji. - Inaczej jest, gdy przy okazji następuje bezprawne ujawnienie danych osobowych. To ścigamy z urzędu.

Niekiedy jednak cyberprzemoc podpada pod paragrafy kodeksu karnego, np. gdy internetowe nękanie nabiera charakteru gróźb bezprawnych. Kilka dni temu "Dziennik Zachodni" opisał historię dwóch 15-letnich gimnazjalistów, którzy w internecie zamieszczali wulgarne pogróżki pod adresem księdza z jednej z parafii w Tychach. Księża złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Policja szybko zlokalizowała szkolny komputer, na którym dokonano wpisu, a ustalenie jego autorów nie sprawiło problemów. Uczniowie przyznali się do winy. Byli przerażeni. Tłumaczyli, że miał to być tylko żart.

- Odwaga sprawców wynika często z nieświadomości, że w internecie "anominowy" znaczy wprawdzie "nieznany" ale wcale nie znaczy "nie do zidentyfikowania". Gdy internauci uświadomią sobie, że tak naprawdę są do namierzenia, to problem cyberbullyingu zacznie maleć - uważa prof. Krzysztofek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.