UKE karze Telekomunikację wbrew Brukseli

Szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anna Streżyńska nałożyła na TP SA aż 339 mln zł kary za zbyt drogi internet. Komisja Europejska: to wykraczanie poza kompetencje. PiS: stoimy murem za Streżyńską

To maksymalna możliwa kara - 3 proc. ubiegłorocznych przychodów spółki, która kontroluje niemal połowę polskiego rynku szerokopasmowego internetu.

Streżyńska toczy walkę o tani internet od ponad pół roku. Najpierw nakazała TP SA rozdzielenie usług internetowych i telefonicznych, by użytkownik Neostrady nie musiał opłacać też abonamentu telefonicznego (za co najmniej 50 zł), jeśli nie chce mieć telefonu. To zbędny wydatek dla ponad 2 mln użytkowników taniej telefonii internetowej (wystarczy mieć komputer z dostępem do sieci i program typu Skype). Także dla tych, którzy używają wyłącznie komórek i potrzebują w domu jedynie szybkiego łącza.

TP SA ustąpiła dopiero po nałożeniu na nią 100 mln zł kary. Zgodziła się rozdzielić usługi od 15 lutego. Problem w tym, że wprowadziła w zamian dodatkową opłatę "za utrzymanie łącza" - 36,6 zł. To niewiele mniej niż obowiązkowy wcześniej abonament telefoniczny. Streżyńska uznała, że to za dużo. I zagroziła TP SA kolejną karą.

Wczoraj odbyły się rozmowy ostatniej szansy - szefowa UKE spotkała się z prezesem TP SA Maciejem Wituckim. Jednak nic z tego nie wyszło. O 15 Streżyńska ogłosiła: TP SA ma zapłacić 339 mln zł. To rekord, jeszcze żadna firma w Polsce nie została tak dotkliwie ukarana.

Odsiecz z Brukseli

Co na to TP SA? Nie wiadomo. Wczoraj przedstawiciele giganta nabrali wody w usta. Oficjalne stanowisko ma być ogłoszone dziś na specjalnej konferencji prasowej.

Czy firma ustąpi i obniży internetowe opłaty? Raczej nie. TP SA uważa bowiem, że Streżyńska nie ma prawa bezpośrednio wpływać na ceny internetu. Rzecznik Grupy TP SA Jacek Kalinowski powtarza jak mantrę: nie możemy świadczyć usług poniżej kosztów, więc kara jest bezzasadna.

TP SA złapała wiatr w żagle, gdy niespodziewanie poparła ją Bruksela. Komisja Europejska poinformowała niedawno, że UKE może wpływać jedynie na taryfy telefoniczne, ale na opłaty za internet - już nie. Bo rynek szerokopasmowego internetu nie jest w Unii regulowany. Bruksela zagroziła, że w razie nałożenia na TP SA kary za internet może "podjąć kroki prawne przeciw Polsce". Gdyby rzeczywiście się na to zdecydowała, groziłaby nam sprawa przed unijnym trybunałem. I kara - tym razem nałożona na Polskę.

Streżyńska: - Nie ustalam cen internetu, a jedynie kwestionuję zawyżoną opłatę za utrzymanie łącza. Komisja opiera się na niesprawdzonych faktach. Spotkam się z jej przedstawicielami w marcu i liczę, że po zapoznaniu się z uzasadnieniem decyzji o karze wycofają swoje zastrzeżenia.

Zdaniem Streżyńskiej decyzja o wysokiej karze dla TP SA jest daleka od radykalizmu. - W Wielkiej Brytanii miejscowy urząd nakazał podział dominującego na rynku operatora BT na dwie części - przypomina.

Czy w razie sporu z Brukselą Streżyńska może liczyć na poparcie rządu? - Jak najbardziej. Premier Kaczyński popiera jej politykę. Nie możemy być dalej w ogonie Europy. Internet musi być tańszy i bardziej dostępny - mówi Antoni Mężydło, poseł PiS i przewodniczący sejmowej komisji ds. łączności i nowoczesnych technologii. I dodaje: - Podejrzewam, że Francuzi, którzy mają silną pozycję w Komisji, wspierają France Telecom, który jest głównym udziałowcem TP SA.

- Nie ustąpię. Nawet, jeśli sprawa ma znaleźć epilog przed unijnym Trybunałem - mówi Streżyńska.

Będą nowe kary

Jeśli Streżyńska wygra i zmusi TP SA do obniżki cen internetu, dostęp do sieci stanieje także u innych operatorów. Bo to TP SA rozdaje karty na tym rynku - ma 1,7 mln klientów Neostrady i jest największym dostawcą szerokopasmowego internetu w Polsce. Do końca roku chce mieć 2,2 mln klientów.

Na rekordowej karze nie zakończą się działania Streżyńskiej w walce o tańszy internet. Szefowa UKE wzięła się teraz do internetu oferowanego firmom (usługa Internet DSL tp). Tutaj TP SA nie rozdzieliła usług internetowych i telefonicznych. Wczoraj UKE dał jej 30 dni na "zaniechanie takiej praktyki".

Wielokrotnie karana TP SA odwołuje się natychmiast do sądu i choć urząd nie przegrał dotąd żadnej ze spraw, latami nie płaci. Gigant, którego przychody w ubiegłym roku wyniosły 18,6 mld zł, zapłacił dotąd (w grudniu) tylko jedną z kar - milion złotych.

Jak poinformowała nas Anna Streżyńska, rząd pracuje nad projektem nowelizacji prawa telekomunikacyjnego, który zakłada "natychmiastową wykonalność" - pieniądze trafiałyby od razu do depozytu sądowego do czasu rozstrzygnięcia sporu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.