Takie wnioski płyną z najnowszego raportu Urzędu Komunikacji Elektronicznej, w którym przeanalizowano oferty TP SA i kilku znacznie mniejszych graczy - Tele2, Netii, Dialogu i NOM.
W przypadku połączeń lokalnych ceny obniżyły się w ciągu ostatniego roku o 4,8 proc., zaś międzymiastowe - o 9,7 proc. Stawki u poszczególnych operatorów różnią się nieznacznie, najmniej w telefonii lokalnej, co jest efektem najsilniejszej w tym segmencie pozycji TP SA. W 2004 roku średnia opłata za 15 minut rozmowy lokalnej w szczycie wynosiła 1,67 zł, podczas gdy w ubiegłym roku - 1,56 zł.
Najbardziej spadły - o od 20 proc. do 33 proc. - ceny połączeń międzynarodowych. Dlaczego? Operatorzy muszą się tu liczyć z konkurencją taniej telefonii internetowej, np. najpopularniejszego Skype czy polskiego Tlenofonu.
W ubiegłym roku najbardziej rewolucyjną zmianą było zaoferowanie przez Tele2 klientom TP SA abonamentów (dotąd w grę wchodziły tylko połączenia telefoniczne) - są od 14 do 22 proc. tańsze. Według urzędu skorzystało z tej opcji 107,5 tys. osób. Wkrótce w ślady Tele2 pójdą inni operatorzy.
- Operatorzy oferują na razie coraz więcej darmowych minut w ramach abonamentu. Wkrótce pojawią się wyspecjalizowane oferty, np. dla osób dużo dzwoniących za granicę. Za kilka lat skończy się naliczanie opłat według czasu trwania połączeń i odległości między rozmówcami. Taki podział nie ma uzasadnienia w kosztach. Opłaty będą zryczałtowane - mówi Andrzej Piotrowski z Centrum im. Adama Smitha (CAS).
Jego zdaniem rozmowy w telefonii stacjonarnej będą dalej tanieć, choć nie tak szybko jak w telefonii komórkowej.
Dlaczego? Na rynku dominuje TP SA, a usługi jej klientom zaoferowało na dużą skalę tylko Tele2. Inne firmy skupiają się na obsłudze klientów własnych, mniejszych sieci. TP SA i Tele2 nie są więc na razie poważnie zagrożone w tym segmencie usług. I nie muszą toczyć wojny. - Niestety, operatorom "pomagają" sami klienci. Bardzo niska jest ich świadomość odnośnie taryf i operatorów działających na rynku - narzeka Piotrowski.