Dell nie dla Kowalskiego?

W tym tygodniu z taśm łódzkiej montowni zjadą pierwsze "polskie" laptopy Della. Kto je kupi? Na razie tylko firmy i instytucje. Internauci mają dość takiej polityki koncernu i rozpoczynają międzynarodowy protest.

Łukasz Wiśniewski, student Politechniki Łódzkiej, chce kupić laptop Della. - Żeby to zrobić, muszę jechać aż do Berlina - denerwuje się. To dlatego, że w Polsce amerykański koncern nie sprzedaje swoich komputerów w sklepach, ale wyłącznie w sieci. Produkty Della kupować mogą u nas tylko firmy i instytucje. W USA czy Niemczech takiego problemu nie ma. Najłatwiej mają właśnie Amerykanie, który po sprzęt mogą pójść choćby do supermarketów Wal Mart.

Łódzkiego studenta ta sytuacja tak rozeźliła, że napisał oficjalny protest i umieścił go w serwisie "Dell Idea Storm". Jest to jedna z oficjalnych witryn firmy, na której można zgłaszać swoje uwagi i zastrzeżenia. Wiśniewski domaga się więc umożliwienia mu zakupów komputera w Polsce. Dodatkowo chce też mieć wybór między systemami Microsoftu i Linuksem. Na razie Dell oferuje bowiem tylko instalacje systemu Windows (wyjątkiem są serwery, ale to sprzęt kupowany niemal wyłącznie przez firmy). Nie jest to niemożliwe, bo w Chinach Della można już zamawiać z Linuksem.

Tylko przez pośrednika

Przetłumaczony na język angielski apel łódzkiego studenta tylko w ciągu trzech dni poparło prawie tysiąc osób! Według Rafała Branowskiego, odpowiedzialnego w Dell za komunikację z mediami, w Polsce osoby prywatne mogą kupować komputery u pośredników. - Największą akcją jest powiązanie sprzedaży laptopów z dostępem do internetu oferowanym przez Telekomunikację Polską - mówi Branowski. Ale ta oferta obejmuje tylko jeden model. Co, jeśli chcemy wybrać inny? Sprawdziliśmy. Na oficjalnej infolinii Della poinformowano nas, że bez firmy komputera nie kupimy. Następnie odesłano nas do pośredników, m.in. łódzkiego salonu Karen Notebooks. Sprzedawca był zaskoczony. - Nie mamy ich w ofercie. Ale jest akurat świetna promocja na IBM-y. Są dużo lepsze i tańsze, proszę podjechać choćby dzisiaj - kusił.

Dlaczego Dell mimo otwarcia łódzkiej montowni nie kwapi się, by walczyć o indywidualnych klientów? - Ciągle monitorujemy rynek w Polsce i rozważamy możliwość otwarcia takiego kanału sprzedaży. Gdy się na to zdecydujemy, potrzebne będą dodatkowe inwestycje. Do klientów indywidualnych docieramy głównie przez reklamę i obsługujemy ich w inny sposób niż firmy i instytucje. W tym celu będziemy musieli stworzyć osobny dział zajmujący się wyłącznie taką sprzedażą, musimy też spełnić wymagania prawne wynikające z handlu detalicznego. Oczywiście najważniejszy jest dla nas głos klientów. Internetowe apele nie pozostają bez echa.

Grzegorz Sasko, współwłaściciel sklepu Rodex Komputery w Łodzi, uważa, że chętnych na Della by nie brakowało. - Klienci w pierwszej kolejności kierują się ceną, ale bardzo zależy im też, by był to komputer jednej z kilku uznanych marek. Dell oczywiście do tej grupy należy. Jeśli więc zacznie sprzedaż indywidualną, na pewno zwiększy udział w rynku.

Laptopy idą jak woda

Każdy ruch Amerykanów pilnie obserwuje konkurencja. Do tej pory Dell nie mieścił się nawet w pierwszej dziesiątce pod względem sprzedaży notebooków klientom indywidualnym. Co nie znaczy, że nie jest potężnym graczem na naszym rynku. Według danych firmy IDC, która analizuje nasz rynek IT w trzecim kwartale, pod względem ogólnej sprzedaży notebooków i pecetów Dell zajmuje piąte miejsce. Liderem jest HP, który sprzedał ponad 112 tys. komputerów (Dell niecałe 49 tys.). O tym, czy nowa montownia Della odbierze komuś udziały w rynku, konkurencja milczy. Bardzo możliwe jednak, że na razie dla wszystkich wystarczy miejsca na dynamicznie rosnącym rynku. Według IDC w tym roku kupiliśmy o 50 proc. pecetów więcej niż w poprzednim. I aż o 200 proc. więcej notebooków! Właśnie komputery przenośne będą pierwszymi produktami łódzkiego Della.

We wtorek start w Łodzi

Łódzka montownia Della ruszy już jutro o godz. 11.30. Wcześniej w hali zarząd firmy spotka się z załogą i podziękuje za to, że udało się dotrzymać obietnicy: w rok po ogłoszeniu inwestycji fabryka jest gotowa do pracy.

Zatrudnienie w Dellu znalazło już ponad 1100 osób. W ciągu najbliższych lat pracę mają znaleźć dodatkowe 2 tys., a kolejne 9 tys. zatrudnią poddostawcy i kontrahenci koncernu.

Gotowe produkty "made in Lodz" będzie można oglądać w salonie firmowym przy fabryce. I nie będą to wyłącznie notebooki latitude i inspiron. W Łodzi od przyszłego roku powstawać mają również komputery stacjonarne, tzw. desktopy. Stąd trafią nie tylko na polski rynek, ale również do Skandynawii, Niemiec, Włoch i Rosji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.