Koniec obietnic bez pokrycia w umowach operatorów

Koniec obiecanek w umowach podsuwanych nam przez operatorów telekomunikacyjnych. Już w lutym rozpoczną się intensywne kontrole jakości usług w sieciach komórkowych i u dostawców internetu - dowiedziała się ?Gazeta?

- Musimy wyegzekwować, by zapisy w umowach, które podpisują użytkownicy, odzwierciedlały to, co faktycznie się im oferuje - takie deklaracje składała w ostatnich dniach grudnia w "Gazecie" prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anna Streżyńska. Jej zdaniem różnica między tym, co jest zapisane w umowie, a tym, co dostawcy dają klientom, jest często zatrważająca. - Mamy skargi od ludzi, którzy kupili 6 Mb/s, a więc internet bardzo szybki jak na polskie warunki, a nie osiągają nawet 144 kb/s - mówi Streżyńska.

I nie są to odosobnione przypadki.

- Jak chodzi wolno, to i tak jest nieźle, bo czasami nie chodzi wcale - mówi nam Paulina, mieszkanka warszawskiego Żoliborza, która płaci ok. 60 zł za bezprzewodowy internet w Sferii. Jak dodaje, w umowie nie ma ani słowa o szybkości internetu, jedynie na ulotkach i infolinii jest mowa o przepływie danych do 3,1 Mb/s.

Internauta przedstawiający się jako "Henry" z gminy Czarnożyły w powiecie wieluńskim żali się na portalu Gazeta.pl: "Posiadam łącze 1 Mb/s, a w godzinach od 15 do 22 mam szybkość 38 kb/s". Wtóruje mu m-krassowski: "Mam wykupiony internet sześciomegowy, a zazwyczaj mam około 20 kilo. Rekord był w Wigilię i wynosił 150 kilo". U internauty "sly" zamiast internetu o przepływności 512 kb/s było nieco ponad 200 kb/s. Czytelnik poprosił o sprawdzenie linii. TP sprawdziła i zaproponowała przebudowę łącza, a on zamówił 1Mb/s. Ale znów było mniej - bo ok. 600-700 kb/s. W końcu po reklamacji zmienił operatora. "Warto sprawdzić i walczyć. Popieram działania tej Pani [prezes Streżyńskiej]. Inaczej jest tak, jakbyśmy kupowali cokolwiek z napisem np. "wycieczka do dwóch tygodni" albo "wyżywienie do trzech razy dziennie"" - pisze internauta.

Dziś internautom trudno jest jednak wyegzekwować coś u operatora. Wkrótce pomoże im UKE - w lutym pracownicy Urzędu rozpoczną instalowanie w całym kraju tzw. próbników, urządzeń podłączanych zarówno na linii internetowej prowadzącej do domu abonenta, jak i na punktach, w których łączą się sieci poszczególnych operatorów. Niektóre próbniki będą instalowane na stałe, niektóre wyrywkowo i czasowo. Jak zapowiada UKE, kontroli zostaną poddani wszyscy - operatorzy stacjonarni, kablowi i komórkowi.

UKE co prawda nie ma prawnej możliwości wyegzekwowania od operatora odpowiedniej jakości internetu, może jednak przekazać klientom dokładną informację o tym, za co tak naprawdę płacą rachunki.

- Raporty z tych badań będą regularnie umieszczane na naszych stronach. To pozwoli klientom rozeznać się w sytuacji i sprawdzić, który operator tylko obiecuje sześciomegowy internet, a który rzeczywiście go oferuje - zaznacza Streżyńska.

I snuje już plany na przyszłość: - Ideałem byłoby, że operator, wiedząc, iż w danej chwili nie świadczył takiej jakości, jaką obiecał, sam natychmiast zwracał abonentowi odpowiednią kwotę, np. obniżając rachunek za kolejny miesiąc - mówi. Prezes UKE chciałaby też, by operatorzy zaznaczali w umowach minimalną szybkość internetu, jaką są w stanie zaoferować. - Mam nadzieję, że w nowym prawie telekomunikacyjnym, które ma się pojawić jeszcze w tym roku, kompetencje UKE zostaną rozszerzone o możliwość egzekwowania od operatorów odpowiednich zapisów w umowach, tak by każdy musiał określić taką minimalną szybkość - podkreśla Streżyńska.

Jednak pod lupę Urzędu trafi nie tylko internet. W najbliższych tygodniach UKE ma kupić urządzenie badające jakość świadczenia usług komórkowych w ruchu. - Chodzi o sprawdzenie, czy operatorzy świadczą nam odpowiedni zasięg także wtedy, gdy się przemieszczamy z telefonem. Każdy z nas pewnie przeżył taką sytuację, że w czasie podróży samochodem czy pociągiem sygnał zanikał i dochodziło nawet do przerwania rozmowy - mówi nam Streżyńska.

Magda Borowik, analityk rynku telekomunikacyjnego w IDC Polska, mówi krótko: - Świetna inicjatywa. To kolejny, konsekwentny krok w budowaniu bardziej konkurencyjnego rynku, bo nie mam wątpliwości, że każdy z nas będzie chciał wybrać tego dostawcę, który daje to, co oferuje. Myślę jednak, że umieszczenie wyników kontroli w internecie nie powinno zakończyć akcji informacyjnej. UKE powinno rozpocząć wielką akcję w mediach, by do każdego z nas dotarło, że nie zawsze dostajemy od operatorów to, za co im płacimy - mówi Borowik.

Operatorzy na pomysł Streżyńskiej na razie reagują spokojnie. - Oferujemy klientom usługę Neostrada zgodnie z zawartymi umowami. Szybkość transferu danych faktycznie uzyskiwanych przez klientów zależy od wielu czynników - mówi Wojciech Jabczyński, szef biura prasowego Grupy TP.

Copyright © Agora SA