Ministerstwo zaknebluje apteki internetowe?

To już pewne - rozporządzenie regulujące sprzedaż leków przez internet będzie narzucać e-aptekom mocno restrykcyjne warunki handlu. Mogą one postawić pod znakiem zapytania sens całego rynku internetowych aptek

Przeciwnicy internetowych aptek i wolnej konkurencji na tym rynku w ubiegłym roku przegrali batalię w tej sprawie w parlamencie (chcieli ustawowego zakazu takiej sprzedaży, ale znowelizowane prawo farmaceutyczne ją dopuściło). Liczyli jednak, że odpowiednie rozporządzenie rządowe w praktyce mocno e-apteki przytemperuje. I tak się stanie.

Jak dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Zdrowia, opisywany już przez "Gazetę" restrykcyjny projekt rozporządzenia "w sprawie warunków wysyłkowej sprzedaży produktów leczniczych wydawanych bez przepisu lekarza" wejdzie w życie bez żadnych zmian, które mogłyby rozluźnić rygory. - Minister zdrowia podpisze rozporządzenie najpewniej na przełomie lutego i marca bieżącego roku - poinformowała nas Danuta Jastrzębska z biura prasy i promocji resortu zdrowia.

Najbardziej kontrowersyjny punkt rozporządzenia stanowi, że transport leku ma się odbywać w "wydzielonych przestrzeniach środka transportu" zapewniających kontrolę temperatury - to w praktyce eliminuje normalne samochody dostawcze firm kurierskich czy poczty jako środek transportu paczek z zamówionymi w e-aptece lekami. Zdaniem naszych rozmówców z branży aptek internetowych jest to w dodatku zapis niejasny - nie precyzuje, czym i w jaki sposób mają być wydzielone te przestrzenie. Wiele zależeć będzie więc od interpretacji organów nadzoru farmaceutycznego, które będą to kontrolować. Najbardziej restrykcyjna z możliwych interpretacji - zamontowane w autach specjalne lodówki z urządzeniami do rejestracji temperatury - w praktyce podważy opłacalność handlu lekami w internecie (gdzie z uwagi na niższe koszty np. magazynowania leki są obecnie zwykle tańsze niż w tradycyjnych aptekach nawet o 20-30 proc.).

Inny zapis nakłada na e-apteki obowiązek prowadzenia dyżuru telefonicznego w godzinach pracy placówki oraz przez dwie godziny po ustalonych godzinach dostaw (chodzi o to, by pacjent po otrzymaniu leku mógł zasięgnąć informacji na temat jego jakości i bezpieczeństwa stosowania). Z tymi dwiema godzinami jest problem. - W przypadku dostaw kurierskich można jeszcze ustalić, kiedy dana firma kurierska kończy rozwożenie paczek. Ale jeśli ktoś zamawia paczkę pocztą? Czy odbiera w małej miejscowości, gdzie poczta jest czynna do godz. 15, czy może jego akurat obsługuje poczta całodobowa? Co wtedy? - pyta Jacek Denkowski, prezes apteki DomZdrowia.pl.

Internetowe apteki będą miały też obowiązek zbierania danych o klientach - imię i nazwisko, adres, numer telefonu i informacje, kto jakie leki lub parafarmaceutyki kupuje. Zdaniem Sławomira Dudka z zarządu Cefarmu Białystok (prowadzi jedną z największych e-aptek w kraju) jest to zbyt daleka ingerencja w prywatność pacjentów.

Problematyczny może okazać się też zapis w rozporządzeniu o tym, że klient internetowej apteki może w ciągu dziesięciu dni zwrócić zakupiony tam lek bez podawania jakichkolwiek przyczyn. Tym samym klienci e-aptek otrzymali te same prawa, które mają, kupując we wszystkich innych sklepach internetowych i firmach wysyłkowych. Jednak nadrzędna ustawa Prawo farmaceutyczne dokładnie wylicza, pod jakimi warunkami pacjent może zwrócić lek do apteki - te dwa akty prawne wydają się więc sprzeczne.

Projekt rozporządzenia przeszedł już obowiązkowy okres zawieszenia procedury legislacyjnej, podczas którego swoje zastrzeżenia mogły wnosić instytucje unijne. - Ani Komisja Europejska, ani państwa członkowskie nie przekazały do projektu żadnych uwag, że rozporządzenie może powodować powstanie barier w swobodnym przepływie towarów, świadczeniu usług lub zakładaniu przedsiębiorstw. Dlatego pozostanie on w niezmienionej formie - podkreśla Danuta Jastrzębska z Ministerstwa Zdrowia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.