Streżyńska jednak legalna?

We wtorek zapadły wyroki, które są ważnym krokiem do przesądzenia legalności powołania Anny Streżyńskiej na stanowisko prezes UKE

Z powołaniem Streżyńskiej było tak: Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przedstawiła ówczesnemu premierowi Kazimierzowi Marcinkiewiczowi listę trzech kandydatów na stanowisko prezesa UKE. Marcinkiewicz przyjrzał się liście, po czym na stanowisko powołał Streżyńską, której wśród kandydatur Rady nie było. I jak tłumaczył "Gazecie", zrobił to zgodnie z prawem. - Przepis mówi, że premier powołuje prezesa po przedstawieniu kandydatur. I tak zrobiłem. Nigdzie nie jest powiedziane, że muszę wziąć osobę z listy - zapewniał.

Zarzut nielegalności powołania prezesa UKE pojawiał się jednak w licznych odwołaniach, jakie od nałożonych na nią kar składała Telekomunikacja Polska. Sądy orzekały jednak, że albo nie są władne rozpatrywać tego zarzutu, albo orzekały na korzyść Streżyńskiej. Aż do 21 maja, kiedy to Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał, że prezes UKE rzeczywiście został powołany niezgodnie z prawem. Emocje ostudziły nieco dwa czerwcowe wyroki Sądu Najwyższego, który również orzekał w sprawie kar. Sąd przyznał rację UKE i co więcej, nie podważył legalności działania prezesa. Wczoraj Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w dwóch sprawach wytoczonych UKE przez TP SA uznał, że kary nałożone zostały przez "organ do tego upoważniony mocą przepisów powszechnie obowiązującego prawa".

- Te orzeczenia są bardzo istotne - zapewnia Jacek Wilczewski z kancelarii prawnej Grynhoff, Woźny i Wspólnicy: - Przede wszystkim sąd administracyjny po raz pierwszy uznał, że jest właściwy rozstrzygać kwestię ważności powołania prezesa UKE. Wydaje się, że sąd postanowił wypowiedzieć się w tej sprawie, gdyż miał wsparcie w wyrokach Sądu Najwyższego sprzed dwóch tygodni. I tak samo jak SN nie dopatrzył się podstaw do podważenia ważności powołania Anny Streżyńskiej na stanowisko prezesa UKE.

W Polsce nie ma prawa precedensowego, jednak istnieje praktyka powoływania się przez sądy niższych instancji na wyroki Sądu Najwyższego. - To oznacza, że wczorajszy wyrok WSA jest pewnie pierwszym z szeregu podobnych wyroków, jakie będą teraz zapadać w sprawach, w których podważona zostanie legalność wyboru prezesa UKE. Co więcej, wyroki SN musi wziąć pod uwagę również sąd, który będzie rozpatrywał apelację od kontrowersyjnego wyroku SOKiK-u - zapewnia Wilczewski.

Streżyńska: - Taki wyrok cieszy, gdyż zwiększa stabilność prawną, której od władzy publicznej oczekują zarówno obywatele, jak i zainteresowani przedsiębiorcy.

Copyright © Agora SA