TVN bierze materiały z YouTube, ale własne usuwa

Stacjom telewizyjnym nie zawsze w smak, gdy widzą swoje materiały w internetowych serwisach z plikami wideo. Same jednak korzystają z ich usług

"TVN wielokrotnie emituje materiały z YouTube w swoich programach. Ciekawe, czy mają pozwolenie" - zastanawiał się jeden z internautów na forum Gazeta.pl, gdy napisaliśmy, że nadawca zaczął wycofywać niektóre produkcje z serwisu.

TVN przyznaje, że stacji zdarzało się sporadycznie korzystać z materiałów zamieszczonych na YouTube. - Zawsze staramy się ustalić autora materiału i zwracamy się o zgodę na wykorzystanie. Jeśli uznajemy, że zdjęcia są naprawdę istotne, dopuszczamy możliwość wynagrodzenia autora - mówi Sebastian Podkościelny, zastępca redaktora naczelnego TVN 24.

A jeśli autora nie uda się ustalić? - Po konsultacji z kierownictwem stacji możemy podjąć decyzję o wykorzystaniu zdjęć, jeśli przemawia za tym ważny interes społeczny i - co najważniejsze - nie jesteśmy w stanie pozyskać ich z innego źródła - tłumaczy Podkościelny. Tak było z wypadkiem Roberta Kubicy podczas wyścigu Formuły 1 w Kanadzie. TVN miał zdjęcia z agencji, ale prawa do nich wygasły po 24 godzinach, a F1 nie chciała ich przedłużyć. Tymczasem na YouTube pojawił się kilkusekundowy materiał z wypadku nakręcony z trybun. Po naradzie TVN podjął decyzję o ich wykorzystaniu.

W podobnej sytuacji we wrześniu ub.r. znalazły się rosyjskie stacje, gdy mieszkańcy miasteczka Kondopoga palili sklepy należące do przybyszów z Kaukazu. Jak tłumaczył jeden z szefów stacji Pierwyj, dzięki materiałom z YouTube stacje mogły pokazać to wydarzenie, zanim ekipy reporterskie z Moskwy dotarły na miejsce.

Jak YouTube patrzy na tego typu praktyki? - My jesteśmy tylko platformą - nie właścicielami materiałów - mówi "Gazecie" Małgorzata Rigoli z biura prasowego YouTube. Stacje telewizyjne z całego świata zwracają się do jej firmy, prosząc o udostępnienie materiałów. - Zawsze radzimy im kontaktować się bezpośrednio z użytkownikami, którzy zamieścili dany materiał na naszej stronie. Użytkownik powinien wyrazić na to zgodę - mówi Rigoli.

Mec. Xawery Konarski z kancelarii Traple Konarski Podrecki zwraca uwagę na to, że amatorskie materiały są tak samo chronione prawem autorskim jak zdjęcia profesjonalnych ekip telewizyjnych. To, że zostały zamieszczone na YouTube, nie ma żadnego znaczenia. - Prawo w ogóle nie rozróżnia treści profesjonalnych od amatorskich - mówi mec. Konarski.

Czy wykorzystanie filmików z internetu przez stacje telewizyjne jest zgodne z prawem? Według Konarskiego stacje mogą powoływać się na prawo cytatu, ale zdefiniować cytat audiowizualny nie jest łatwo. Dlatego każdy przypadek trzeba analizować z osobna.

Media zdają sobie sprawę z tego, że wykorzystywanie materiałów zamieszczonych w sieci przypomina stąpanie po kruchym lodzie. - Nasza obecna polityka zakłada ograniczenie korzystania z zasobów YouTube. Dzięki naszemu serwisowi w internecie widzowie mogą wysyłać swoje zdjęcia bezpośrednio do nas - mówi Adam Pieczyński, członek zarządu TVN. Tak było po niedawnej burzy na Mazurach. - To jest bardziej komfortowa sytuacja niż korzystanie z worka, w którym jest masa rzeczy, ale tak naprawdę nie wiadomo, co jest czyje - dodaje.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.