Menedżer w niewoli smartfona

Załatwia sprawy służbowe w toalecie, w aucie, na wakacjach, nawet na pogrzebach. Jest za słaby psychicznie, by wyłączyć komórkę. Czy technologie mobilne to swoboda czy osaczenie?

Joanna Heidtman, psycholog i socjolog, pracująca m.in. jako konsultant dla firm, wyjechała w Tatry odpocząć. - Akurat wchodziłam na Świnicę, gdy zadzwoniła komórka. Na stoku, przy łańcuchach, omawiałam pewien temat z klientką. Moja rozmówczyni przez cały czas była przekonana, że jestem u siebie w biurze - opowiadała Heidtman kilka dni temu na spotkaniu z dziennikarzami, na którym firma informatyczna Avaya przedstawiła wyniki swych badań nad tym, jak technologie mobilne zmieniają środowisko i sposób pracy.

A zmieniają np. tak, że w USA aż 34 proc. badanych menedżerów używających tzw. smartfonów (zaawansowana komórka skrzyżowana z palmtopem) nie odrywa się od spraw służbowych nawet w toaletach - kontynuują tam rozmowy telefoniczne, wysyłają e-maile lub SMS-y. Znamienne, że wśród posiadaczy tradycyjnych komórek odsetek ten wynosił już tylko 14 proc. Wniosek wydaje się prosty (potwierdzały go zresztą wyniki badania w wielu innych kwestiach) - im lepszy ktoś ma telefon (czytaj: większe możliwości techniczne), tym częściej praca włazi za nim do WC, jedzie z nim na wakacje lub dogania na imprezie rodzinnej. Tradycyjny podział na życie osobiste i zawodowe zanika.

E-mail z pogrzebu

Wspomniany sondaż przeprowadzono wśród prawie 2,3 tys. menedżerów w USA, Wielkiej Brytanii i Australii oraz blisko 150 w Polsce. Zdaniem autorów badania jego wyniki pokazują, że pojęcie typowego biura jako miejsca pracy przestaje istnieć. Dzięki komórkom, internetowi i technologiom pozwalającym na prowadzenie telekonferencji menedżerowie pracują w prywatnych domach, w pidżamach - robi tak 27 proc. ankietowanych (a co dwudziesty często).

I dalej - w Polsce aż 83 proc. menedżerów odbiera co najmniej raz dziennie rozmowy telefoniczne, SMS-y czy pocztę głosową podczas prowadzenia samochodu. Efekt - przeszło co dwudziesty ankietowany miał z tego powodu stłuczkę, a kolejne 4 proc. było blisko spowodowania wypadku (uczestnicy sondażu z USA, Wlk. Brytanii i Australii mniej ryzykują - aż 64 proc. badanych odpowiedziało, że podczas kierowania autem nigdy nie sięga po telefon).

Badani menedżerowie sprawdzają pocztę i SMS-y nawet podczas ślubów, wesel i pogrzebów - w sumie przyznaje się do tego 14 proc. badanych (wśród właścicieli smartfonów aż 28 proc.). Nawet na urlopach i wakacjach są gotowi, aby jeszcze tego samego dnia odpowiedzieć na telefon lub e-mail od przełożonego - robi tak 60 proc. ankietowanych na świecie i 62 proc. w Polsce.

Okazuje się też, że uczestnicy sondażu komunikują się za pomocą SMS-ów nawet z osobami znajdującymi się w tym samym pomieszczeniu. W Polsce robi tak co piąty badany, za granicą - co dziesiąty.

Joanna Heidtman: - Postęp technologii i zmiany w sposobie życia i pracy spowodowały, że pracownicy, zwłaszcza menedżerowie, muszą równolegle pełnić funkcje prywatne i zawodowe. Są osoby, które świetnie się z tym czują, i takie, które wolą dawne jasne definicje, które przytłacza mnogość ról, a komórkę uważają za smycz. Ale nie jesteśmy już w stanie tego oddzielić. Można się tym wszystkim frustrować, ale lepiej to pokochać.

- Ja wtedy na Świnicy byłam szczęśliwa, że mam takie możliwości - wspominała psycholog swą wspinaczkę z komórką przy uchu. - Moim zdaniem ten nowy styl pracy, więcej wolności nam daje, niż odbiera.

Życie jest jedno

Najlepszymi przykładami tych osób, które korzystają ze zmian w stylu pracy, są młode matki i niepełnosprawni. Im technologia usuwa bariery, które do niedawna wykluczały ich z kariery zawodowej.

Karolina Janik (28 lat) przez wiele lat była kierownikiem komunikacji marketingowej w jednej z dużych polskich firm badawczych. Niecałe dwa lata temu urodził się jej pierwszy syn, dwa i pół miesiąca temu - drugi. Opiekuje się w domu dziećmi, ale równolegle prowadzi różne projekty public relations dla agencji PR i firm internetowych. - Praca średnio zajmuje mi dwie-trzy godziny dziennie, zwykle wieczorami. W dzień komputer uruchamiam tylko, gdy dzieci śpią, a z klientami kontaktuję się telefonicznie, np. na spacerach - opowiada Janik. - Konieczność spotkania osobiście mamy bardzo rzadko, wystarcza e-mail, rozmowa telefoniczna czy przez internet. W ten sposób kontaktuję się z mediami, organizuję konferencje. Dla klientów liczy się efekt, a nie moje godziny pracy.

Minusy takiego życia? - Nieograniczony czas pracy, która stała się stałym elementem wieczornego krajobrazu w domu. Łatwo nie jest. Nie mam czasu wyłącznie dla siebie, na leniwy odpoczynek, czasami widzę, że mąż chętnie zaproponowałby wspólne obejrzenie filmu, a ja nie mogę sobie na to pozwolić - mówi Janik. - Ale coś za coś. Mimo wszystko pogodzenie różnych pragnień jest obecnie łatwiejsze niż kiedykolwiek przedtem. Moja mama nie miała takich możliwości i decydując się na osobiste wychowywanie dzieci, na kilka lat całkowicie wycofała się z życia zawodowego.

- Paradoksalnie wielość ról może oznaczać więcej wolności. Rozdział ról zawodowych, rodzinnych i społecznych nie jest konieczny. Życie jest jedno i technologie pozwalają nam tak je traktować - mówi Joanna Heidtman.

Czas na kodeks dobrych obyczajów?

Na pewno nie wszystkim się to podoba. - Mój szef sam bardzo długo pracuje, więc często dzwoni do mnie po godzinach, czasem w weekendy, i chce np., żebym coś sprawdził - mówi Adam, pracownik działu handlowego zagranicznej firmy w Warszawie. - Jak nie wyłączę komórki, możemy mieć z żoną spieprzony wieczór, bo będę grzebał się w materiałach w laptopie. Ale jak ją wyłączę, a to będzie coś faktycznie pilnego, to potem w pracy będą problemy.

Podobnych dylematów jest więcej. Czy np. w czasie wakacji dobry obyczaj lub obowiązek zawodowy wymaga oddzwaniania na nieodebrane telefony z pracy lub od klientów?

Czy jeśli wyślemy komuś e-mail, a dostaniemy od niego automatyczną informację, że jest na urlopie, to mamy uważać taki e-mail za doręczony i oczekiwać odpowiedzi? A może automatyczna wiadomość, że ktoś jest na wakacjach, jest wystarczającą odpowiedzią i należy napisać do niego później jeszcze raz? Przecież po powrocie do pracy adresat może zacząć od wyrzucenia ze skrzynki wszystkich e-mali z okresu urlopu, zamiast przekopywać się przez nie przez dwa dni.

- Tak szybko doszliśmy do powszechnego, bardzo intensywnego korzystania z poczty elektronicznej i z komórek, że nie zdążyliśmy się dorobić prawie żadnych uzgodnień co do związanych z tym dobrych obyczajów - mówi Joanna Heidtman. - Być może właśnie nadszedł czas na dyskusję na ten temat i na jakieś ustalenia obyczajowe.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.