Prawo medialne po wejściu do UE.

Po 1 maja kapitał europejski ma na naszym rynku takie same prawa jak nasz. - I Nikt nikogo nie wykupił - mówi Juliusz Braun z KRRiT - i na razie nikt nie ma takich zamiarów

Tym, że nasze media zostaną po 1 maja wykupione przez zachodnie koncerny medialne, jeśli nie uchwalimy zapisów antykoncentracyjnych, straszyła Aleksandra Jakubowska - w rządzie Millera najpierw wiceminister kultury, potem szefowa gabinetu premiera. Jej obawy się nie sprawdziły, choć 1 maja weszła w życie tzw. mała nowelizacja ustawy o RTV bez zapisów antykoncentracyjnych.

Podstawowe zadanie tej nowelizacji to dostosowanie naszego prawa medialnego do unijnego. Przede wszystkim została zniesiona bariera kapitałowa dla europejskiego kapitału. Do tej pory inwestorzy z Zachodu mogli wykupić do 33 proc. udziałów w polskich firmach medialnych. Teraz ograniczeń nie ma żadnych. Dotyczą jedynie kapitału amerykańskiego, bo Europa broni się przed amerykańskimi inwestorami - i dlatego, jak w całej Unii, i u nas Amerykanie mogą wykupić do 49 proc. udziałów.

- Jednak zagrożenia, że nas wykupią zachodnie koncerny, nie ma - uspokaja Juliusz Braun, od dawna zajmujący się w Krajowej Radzie przystosowaniem naszego prawa do unijnego. - Bo żeby kupić, ktoś musi chcieć sprzedać. W tej chwili nie widzę na naszym rynku chętnych do sprzedaży. Sami nadawcy twierdzą, że do żadnych zmian wśród właścicieli nie powinno dojść przez następnych 12 miesięcy.

To właśnie przed masowym wykupieniem polskich mediów przez europejskich potentatów medialnych chronić miały nasze media zapisy antykoncentracyjne. To właśnie te, za które Lew Rywin żądał w lipcu 2002 r. 17,5 mln dol. od Agory (sąd skazał go za to na 2,5 roku więzienia bez zawieszenia). Gdy w grudniu 2002 r. wybuchała afera Rywina, Sejm wyrzucił do kosza nowelizację ustawy o RTV i zaczął pracować tylko nad tą częścią, która miała dostosować nasze prawo do europejskiego, czyli tzw. małą nowelizacją. Zakazów dotyczących koncentracji miało tam nie być. Szefowa gabinetu premiera Aleksandra Jakubowska, która jako wiceminister kultury przygotowywała zmianę prawa medialnego i była gorącą orędowniczką restrykcyjnych rozwiązań antykoncentracyjnych, usiłowała na początku tego roku do tej właśnie małej nowelizacji dołączyć zapisy antykoncentracyjne. Chciała zakazać posiadania w jednym ręku ogólnopolskiej telewizji, radia i gazety codziennej, jeśli jej udział w rynku sprzedaży dzienników przekracza 30 proc. Nie udało się, bo sejmowi eksperci uznali poprawki szefowej gabinetu premiera za niekonstytucyjne. Po tej wpadce Jakubowskiej pisaniem kolejnej nowelizacji ustawy o RTV zajęli się posłowie SLD. I wciąż piszą.

Braun: - Ale gdyby nawet przepisy antykoncentracyjne weszły w życie w kształcie proponowanym przez Jakubowską, nie chroniłyby nas przed ewentualnym wykupieniem mediów przez zachodni kapitał, gdyż ograniczenia dotyczą tych podmiotów, które są już na naszym rynku. A kapitał zachodni dopiero ma być.

I tak, gdyby poprawki Jakubowskiej weszły w życie, jeden zachodni koncern mógłby kupić np. telewizję ogólnopolską, czyli np. Polsat, telewizję regionalną, np. TVN (jej zasięg nie przekracza 80 proc.) oraz regionalne dzienniki i rozgłośnie radiowe. Miałby więc w jednym ręku i telewizję, i radio, i gazety.

Ale - przypomina Braun - nadal obowiązuje przepis, że każdy, kto chciałby wykupić ponad 50 proc. udziałów właściciela radia czy telewizji, musiałby dostać zgodę KRRiT. Jeśliby zatem trzeba byłoby bronić się przed inwestorami z Zachodu, to jest sposób: art. 36 ustawy o RTV pozwala nie wydać zgody na zmianę właściciela połowy udziałów, jeśli taka sytuacja byłaby zagrożeniem dla kultury narodowej. Oznacza to, że Krajowa Rada mogłaby wykorzystać ten właśnie przepis, gdyby uznała, że niekorzystne byłoby sprzedanie aż połowy udziałów firmie zachodniej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.