Branża IT znów w kłopotach?

Czy urzędy skarbowe zaczną się domagać od firm informatycznych zapłaty zaległego podatku z tytułu obrotu licencjami na oprogramowanie? Jeśli tak, może wybuchnąć prawdziwa bomba fiskalna

Do marca 2002 r. obrót licencjami informatycznymi był dla spółek z sektora IT swoistą enklawą w VAT. Nie obejmowała go bowiem 22-proc. stawka, którą obłożona była np. sprzedaż oprogramowania. Tak w każdym razie interpretowali nieprecyzyjną ustawę podatkową z 1993 r. księgowi spółek informatycznych i ich audytorzy. Uważali, że skoro licencje nie zostały zaliczone do usług - a towarem tym bardziej nie są - to można je uznać za prawa. A sprzedaż praw nie podlegała opodatkowaniu VAT.

Teraz już nie ma takich wątpliwości. Nowelizacja ustawy podatkowej z 2002 r., potwierdzona przepisami unijnymi, które weszły w życie w momencie akcesji, stawia sprawę jasno. Licencje jako prawa zaliczają się do kategorii usług i jako takie są obłożone 22-proc. stawką VAT. Przez ponad dwa lata firmy informatyczne zasiliły z tego tytułu budżet kwotą prawie ćwierć miliarda złotych.

Na kogo popadnie...

Nikomu jednak nie przyszło do głowy, że przedstawiciele fiskusa mogą wpaść na pomysł, aby zażądać zapłaty "zaległego" VAT od licencji sprzedawanych w okresie przed nowelizacją ustawy, głównie w latach boomu informatycznego 1999-2001. Tymczasem w listopadzie zeszłego roku branżę IT zaskoczyła decyzja Naczelnego Sądu Administracyjnego wobec olsztyńskiej spółki Etos. To jeden z informatycznych liderów w regionie Warmii i Mazur od kilkunastu lat wdrażający kompleksowe systemy w małych i średnich firmach. Otóż NSA uznał za zasadną konieczność zapłaty przez spółkę VAT od licencji sprzedanych w okresie, gdy nie płaciły go czołowe w kraju firmy i nikt tego nie kwestionował.

Branżowe lobby sektora, Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji, ostro przeciw temu zaprotestowało i złożyło kasację od wyroku NSA. Terminu rozprawy jeszcze nie wyznaczono, a tymczasem na rynek dotarły sygnały o kolejnym starciu fiskusa ze spółką sektora IT na tle podatku od sprzedaży licencji przed marcem 2002 r. Tym razem padło na Softbank, jednego z największych w kraju integratorów systemów informatycznych, od lat notowanego na GPW. Katowicki urząd kontroli skarbowej po trwającej prawie dwa lata kontroli w tamtejszej filii Softbanku pod koniec marca przekazał protokół z opisem ustaleń. Są one niekorzystne dla spółki. Warszawski Prokom, podmiot dominujący wobec Softbanku, złożył w UKS obszerne wyjaśnienia. Na razie nie przedstawiono formalnych zarzutów i konkretów w sprawie ewentualnych zobowiązań z tytułu "zaległego" VAT. Jednak w kwietniu katowicki inspektorat poinformował, że w tej sprawie prowadzona będzie dalsza kontrola mająca zebrać materiał dowodowy co do ustaleń i zastrzeżeń UKS.

Softbank, który opisał tę sprawę w swym niedawnym raporcie finansowym za I kwartał zeszłego roku, twierdzi, że ma opinie ekspertów i niezależnych doradców podatkowych uznające rozliczenia podatkowe spółki za zgodne z prawem. Uważa też, że "negatywny rezultat postępowania UKS jest mało prawdopodobny". Ale władze Softbanku nie wykluczają jednocześnie utworzenia rezerw na wypadek niekorzystnego rozstrzygnięcia potyczki z fiskusem. Na razie nie chcą szacować wchodzących w grę kwot, ale na rynku pojawiły się pogłoski nawet o 8-10 mln zł.

Gra o ćwierć miliarda

Czy lokalne urzędy skarbowe, zachęcone orzeczeniem NSA wobec spółki Etos, nie podejmą prób zmuszenia do zapłaty "zaległego" podatku także innych, czołowych firm sektora IT? Nie można tego wykluczyć. Przedstawiciele Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, która ostatnio zwróciła się do resortu nauki i informatyzacji o interwencję w Ministerstwie Finansów w sprawie agresywności fiskusa, podkreślają uznaniowość i dowolność poczynań poszczególnych urzędów skarbowych w tej kwestii. Jedne, jak krakowski, katowicki czy olsztyński, podchodzą do sprawy bardzo restrykcyjnie, inne, jak warszawski, są bardziej otwarte na argumenty firm z branży i jak dotąd przyjmowały korzystną dla nich interpretację. Po decyzji NSA może się to jednak zmienić.

Co ciekawe, poszczególne urzędy skarbowe różnią się w ocenie tego, czy podatek od sprzedaży licencji w latach przed nowelizacją ustawy należy się od wszystkich licencji, czy tylko od krajowych. Niektórzy urzędnicy fiskusa łaskawszym okiem patrzą na ówczesny handel licencjami zagranicznych potentatów, takich jak Microsoft, Oracle czy SAP. Natomiast sprzedaż rodzimych licencji na oprogramowanie traktują rygorystycznie jako sprzedaż oprogramowania, a więc usługi, i uważają, że spółki były zobligowane do płacenia od nich VAT. Chociaż akurat Etos sprzedawał głównie licencje Microsoftu...

Trudno w tej sytuacji nie dopatrywać się analogii ze sprawą Optimusa, a zwłaszcza spółki JTT, którą praktycznie zrujnowała zaborczość lokalnego fiskusa wykorzystującego brak jednoznacznej interpretacji co do VAT od reeksportowanych komputerów. Ireneusz Dąbrowski, wiceprezes PIIT, a jednocześnie prezes spółki TechData, jest prawie pewien, że sprawy "zaległego" VAT od licencji urzędnicy fiskusa nie wygrają. Nawet gdyby zaczęli naliczać i kazać płacić podatek za tamte lata, to później firmy i tak go odzyskają, bo postępowały zgodnie z prawem i wytycznymi resortu finansów sprzed 2002 r.

Ale agresywne poczynania fiskusa mogą na bieżąco wyrządzić branży IT duże szkody. Zważywszy na to, że obrót licencjami sięgał w tamtym okresie 500-700 mln zł rocznie, kwota "nienależnego" VAT mogłaby sięgać łącznie ponad ćwierć miliarda złotych. To byłby ogromny uszczerbek dla finansów sektora informatycznego. W dodatku zagrożone byłyby czołowe na rynku firmy, w tym kilka notowanych na giełdzie, oraz dwie-trzy zagraniczne korporacje.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.