BSA: Polska wciąż rajem dla piratów

W 2003 r. aż 58 proc. programów komputerowych używanych w Polsce było nielegalnego pochodzenia - wynika z raportu Business Software Alliance (BSA), organizacji zrzeszającej największych producentów komercyjnego oprogramowania komputerowego

Według tych danych zajmujemy drugie miejsce w Unii Europejskiej pod względem piractwa (ex aequo z Litwą). Więcej nielegalnego oprogramowania BSA znalazła tylko w Grecji (63 proc.).

Badania legalności programów przeprowadzono w 86 krajach. W niechlubnej czołówce są Chiny (92 proc.). Na drugim krańcu skali są Stany Zjednoczone, ale i tam ponad jedna piąta oprogramowania (22 proc.) ma nielegalne pochodzenie. Średni współczynnik piractwa wynosi dla krajów UE 37 proc. Dla całego świata - ok. 36 proc. Wartość nielegalnego oprogramowania na świecie BSA szacuje na ok. 28,8 mld dol., w Unii Europejskiej - na ok. 9,8 mld dol., zaś w Polsce na 300,5 mln dol.

Według BSA główne przyczyny piractwa to słaby rozwój gospodarczy, wzrost dostępności internetu (to kanał dystrybucyjny nielegalnych programów), brak szacunku dla własności intelektualnej oraz poczucie bezkarności. Skupieni w tej organizacji producenci oprogramowania wiążą jednocześnie duże nadzieje z przystąpieniem Polski do UE. Wymusi to lepszą ochronę wschodniej granicy (stamtąd pochodzi gros nielegalnego oprogramowania) i podniesie skuteczność działania wymiaru sprawiedliwości. Większy wzrost gospodarczy przyczyni się też do ograniczenia szarej strefy w tej branży.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.