Koncerny muzyczne Sony i BMG mogą połączyć siły

Konsolidacja na rynku muzycznym. Komisja Europejska oficjalnie ogłosiła bezwarunkową zgodę na połączenie muzycznych koncernów Sony i BMG. Niezależni producenci protestują

Bruksela daje zielone światło dla stworzenia muzycznego joint venture, gdyż nie znalazła dość dowodów na to, że taka transakcja mogłaby zagrozić konkurencji na rynku muzycznym w Europie. Unijni urzędnicy nie ukrywają jednak, że do połączenia sił gigantów podchodzą sceptycznie, by nie powiedzieć - niechętnie. W niecodziennym geście Komisja zapowiedziała, że będzie "bacznie przyglądać się sytuacji na rynku".

Unijni inspektorzy skoncentrują się zwłaszcza na cenach płyt CD. Komisja podejrzewa, że jeszcze przed powstaniem Sony BMG sprzedaż albumów i singli podlegała "milczącej zmowie" pięciu megakoncernów (EMI, Warner, Vivendi Universal, BMG i Sony - razem kontrolują 80 proc. sprzedaży muzyki). Teraz, gdy aktorów na rynku będzie tylko czterech, zagrożenie tą zmową tylko wzrośnie.

"Biorąc pod uwagę brak transparentności tego rynku, Komisja musi uznać, że znalezione dowody nie wystarczą, by wykazać istnienie skoordynowanej polityki cenowej oraz tego, że zmniejszenie z pięciu do czterech liczby firm muzycznych nie powoduje jeszcze stworzenia pozycji dominującej" - głosi oficjalny komunikat Komisji.

Zarządy koncernów mają więc powód do świętowania. Jeszcze cztery lata temu Bruksela skutecznie zablokowała próbę połączenia koncernów EMI i Warner. Od tego czasu jednak jej urzędnicy przegrali kilka spraw przed unijnymi trybunałami i teraz muszą być bardziej ostrożni w wydawaniu negatywnych decyzji.

25 mln szczegółów

Tym bardziej że oba koncerny niezwykle starannie przygotowały się do zdobycia zgody Komisji, która na mocy unijnych traktatów musi zatwierdzić każdą fuzję na europejskim rynku, w której biorą udział firmy o obrocie ponad 5 mld euro, z czego co najmniej 250 mln euro w Unii. Sony i BMG wysłały do Brukseli najlepszych prawników z kancelarii Cleary Gottlieb Steen & Hamilton oraz Slaughter and May. Ale nie tylko - ponieważ decyzja Komisji Europejskiej w równym stopniu opierała się na analizie ekonomicznej co na prawnej, firmy zaangażowały znanych ekonomistów. Wśród nich znaleźli się Janusz Ordover z University of New York oraz jeden z bardziej znanych teoretyków polityki konkurencji - Robert Willig z Princeton University.

Połączone zespoły ekspertów zasypały urzędników Komisji analizami i danymi potwierdzającymi, że połączenie firm nie zagrozi konkurencji, a nawet może mieć korzystny wpływ na rynek. Przykładowo: przedstawiły dane o sprzedaży płyt za ostatnich sześć lat zawierające... 25 mln pozycji! Potrzeba było aż dwóch dni na samo tylko przekazanie Komisji tych dowodów.

Ku zaskoczeniu wielu obserwatorów Komisja Europejska - wydając zgodę - nie nakazała łączącym się firmom zbycia się części aktywów (tzw. divesting). Zazwyczaj bardzo chętnie korzysta z takiego narzędzia prawa konkurencji. Tym razem nie zdecydowała się na nie, ponieważ każdy potencjalny divesting oznaczałby niebezpieczne wzmocnienie jednego z czterech rywali.

Aguilera z Michaelem

Zwycięzcy prawnicy mogą zresztą okazać się jeszcze potrzebni - stowarzyszenie Impala zrzeszające około 2 tys. niezależnych, często bardzo małych firm z branży muzycznej w Europie już zapowiedziało, że złoży odwołanie od decyzji Komisji do unijnego trybunału. - Nie komentujemy kroków podjętych przez strony trzecie - powiedział "Gazecie" Olivier Herrgesell, rzecznik zarządu koncernu Bertelsmann (właściciel BMG).

Sony BMG musi także dostać zgodę amerykańskiego urzędu antymonopolowego, ta jednak po decyzji Brukseli raczej też będzie pozytywna. Zareagować mogą też EMI i Warner - istnieje możliwość, że zechcą powrócić do zablokowanych planów połączenia się.

Sony i BMG twierdzą, że główną siłą popychająca firmy do połączenia się były zmiany na rynku muzycznym związane z masowym pojawieniem się internetowego piractwa oraz agresywna polityka cenowa sieci handlowych starających się sprzedawać płyty jak najtaniej. Twierdzą też, że działając razem, będą mogły więcej inwestować w nowych artystów, a nie tylko bazować na megagwiazdach. Tych ostatnich zresztą obu firmom nie brakuje - w stajni BMG jest to m.in. Christina Aguilera, a w Sony nagrywa obecnie George Michael.

Koncerny podkreślają, że fuzja była dla nich tak naprawdę jedyną możliwą strategią rozwoju. - W środku przedłużającego się kryzysu, ze znaczącymi spadkami na wszystkich ważnych rynkach joint venture jest sposobem, żeby zagwarantować przyszłość dla naszej muzyki - powiedział nam Herrgesell.

Według dziennika "Financial Times" obie firmy spodziewają się, że połączenie sił na rynku muzycznym przyniesie im 300 mln dol. dodatkowych zysków rocznie. To dziesięć razy więcej, niż w pierwszej połowie tego roku zarobił BMG. Łączne przychody Sony BMG sięgają 5 mld dol. rocznie.

Fuzja, czyli zwolnienia

Polskie filie łączących się gigantów nie mają tak spektakularnych obrotów. W 2002 r. BMG Poland zatrudniający ok. 30 osób przyniósł 36,5 mln zł przychodów. Zatrudnienie na podobnym poziomie utrzymuje Sony Music Polska. Czy należy oczekiwać zwolnień? - Każda fuzja w efekcie, niestety, oznacza zwolnienia - zgadza się Biljana Bakić, dyrektor generalny BMG Poland.

Nikt w polskiej filii Sony Music nie odpowiedział nam na to pytanie. W ubiegłym tygodniu dziennik "Financial Times" poinformował, że powstaniu Sony BMG będą towarzyszyły redukcje zatrudnienia rzędu 2 tys. osób.

Pośrednio potwierdził to Herrgesell: - Większość spodziewanych oszczędności będzie pochodzić z obszarów, w których zatrudnienie się pokrywa się. Szefowa BMG Poland podkreśla, że szczegóły przeprowadzenia fuzji lokalne biura poznają za mniej więcej dwa-trzy miesiące. - Mam nadzieję, że w Polsce sytuacja się poprawi, bo większe obroty umożliwią większe inwestycje w wykonawców - dodaje szefowa polskiego biura BMG. Jej zdaniem w efekcie połączenia BMG z Sony należy spodziewać się raczej powiększania katalogów wytwórni niż redukcji.

Czy połączenie gigantów może oznaczać spadek cen płyt kompaktowych? - Wszyscy myślą, jak obniżyć ceny. Już dziś ceny płyt lokalnych wykonawców są o prawie 40 proc. niższe od międzynarodowych. BMG stara się znaleźć sposób na obniżenie cen płyt również gwiazd zagranicznych - dodaje Bakić.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.