Ciąg dalszy sporu o Allegro.pl

Gorąco wokół spraw własności Allegro.pl. Pełnomocnik oskarżany o bezprawne przejęcie firmy ma zakaz wykonywania zawodu, a prokuratura już w październiku wystosuje akt oskarżenia wobec obecnego właściciela najpopularniejszej platformy aukcyjnej

Prokuratura rejonowa w Poznaniu wyjaśnia do kogo należy Allegro.pl i czy obecny właściciel - polska firma QXL Poland - złamał prawo, by platformę przejąć. Od tygodnia szala Temidy zaczyna się przechylać na stronę Brytyjczyków - założycieli serwisu. Prawnik, który wprowadził w sądzie rejestrowym niekorzystne dla nich zmiany w statucie spółki, został ostatnio uznany za winnego sprzeniewierzenia się zasadom etycznym zawodu.

Allegro warte nawet 100 mln zł

Przepychanki między Polakami i Brytyjczykami rozpoczęły się w kwietniu 2003 r. Burzę rozpętali przedstawiciele brytyjskiej spółki QXL Ricardo. Z dnia na dzień zaimprowizowali konferencję prasową, na której stwierdzili, że ich poznańscy partnerzy w nielegalny sposób weszli w posiadanie 92 proc. udziałów spółki zależnej QXL Poland. I zawiadomili o tym prokuraturę. Ta uważa, że Polacy doprowadzili do "niekorzystnego rozporządzenia majątkiem firmy brytyjskiej".

Śledztwo jest już na ukończeniu, a oskarżyciel czekał na opinię biegłego, który miał określić wartość spółki. Dziś znane są już dwa warianty tej wyceny przedstawione przez rzeczoznawcę - pesymistyczny i optymistyczny. Według pierwszego Allegro było warte ok. 50 mln. zł., według drugiego - ponad 100 mln zł. Teraz prokuratura wezwie pokrzywdzonych i podejrzanych, żeby przedstawili ewentualne uwagi. - Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to akt oskarżenia wyślemy do sądu na przełomie września i października - mówi "Gazecie" Grzegorz Mazurkiewicz, szef prokuratury Poznań Stare Miasto.

Przelicytowani znienacka

Na czym owo "niekorzystne rozporządzenie" miało polegać? Przede wszystkim na bezprawnym przejęciu firmy, a tym samym platformy Allegro.pl. Zdaniem władz brytyjskiej firmy QXL Ricardo stało się to po 1 stycznia 2001 r., gdy podniesiono kapitał polskiej spółki z 4 tys. zł do 50 tys. zł (wynikało to z Kodeksu Spółek Handlowych, który wszedł wtedy w życie). Przedstawiciele QXL Ricardo zlecili dokonanie tych zmian w sądzie rejestrowym członkowi zarządu QXL Poland Arjanowi B. i prawnikowi Przemysławowi R. I tu relacje się rozchodzą: QXL Ricardo utrzymuje, że chodziło o takie podniesienie kapitału, by polska spółka była w 100 proc. zależna od brytyjskiej, QXL Poland twierdzi, że Brytyjczycy sami chcieli oddać w polskie ręce kontrolę nad QXL Poland, bo firma znajdowała się w fatalnej sytuacji finansowej: przy kapitale 4 tys. zł miała 10 mln zł długu. - Te trudności finansowe znane były powszechnie z komunikatów giełdowych QXL Ricardo - zaznaczają przedstawiciele QXL Poland.

Dlatego właśnie - ich zdaniem - kapitał podniesiono, ale 92 proc. udziałów kupiła zewnętrzna spółka NIAA, a nie QXL Ricardo. NIAA stała się więc de facto właścicielem QXL Poland. Na poparcie swoich słów Przemysław R. pokazuje podpisane przez Brytyjczyków pełnomocnictwo, w którym czytamy m.in., że obejmuje ono "prawo do zmiany aktu założycielskiego QXL Poland na warunkach według uznania pełnomocnika (...) i według swobodnego uznania pełnomocnika co do obejmowania nowoutworzonych udziałów". Reprezentujący Brytyjczyków Mark Zaleski zaznaczał od początku, że w dokument nikt się nie wczytywał, bo wszyscy mieli zaufanie do Przemysława R.

Sam R. tego nie rozumie: - Brytyjczykom chodziło o to, by znaleźć inwestora dla polskiej spółki. Czekaliśmy, aż taka firma się znajdzie i dlatego między wystawieniem pełnomocnictwa a podniesieniem kapitału minęło dwa i pół miesiąca. Poza tym sam dokument wpłynął do QXL Ricardo z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Gdyby z pełnomocnictwem było coś nie tak, był czas, by je zmienić. Poza tym u notariusza był również tłumacz przysięgły, który tłumaczył dokument - dodaje.

Z takim postawieniem sprawy od początku nie zgadza się Mark Zaleski.- Od marcu 2000 r. zainwestowaliśmy w tę firmę ponad 11 mln zł. Tylko pomiędzy czerwcem a październikiem 2002 r., zapewniliśmy QXL Poland dopływ ponad 900 tys. zł w gotówce, aby szybciej mogła zwiększyć rentowność - mówił "Gazecie" w ubiegłym roku.

Decyzją Sądu Okręgowego w Poznaniu w QXL Poland działa od października 2003 r. kurator sądowy.

Prawnik się sprzeniewierzył

Od kilku dni Brytyjczycy mają na poparcie swoich słów jeszcze jeden argument: sąd Dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Poznaniu wydał wyrok w sprawie Przemysława R. - Postawiono mu osiem zarzutów i we wszystkich sąd uznał go za winnego. Łącznie orzeczono karę pięciu lat zakazu wykonywania zawodu i 10 lat zakazu szkolenia w zawodzie - mówi przewodniczący sądu mec. Zygmunt Surdyk.

QXL Ricardo cieszy się: - Postępowanie zostało wszczęte przez Rzecznika Dyscyplinarnego w sierpniu 2003 r. na nasz wniosek jako strony poszkodowanej i trwało ponad rok. Przykładaliśmy duże znaczenie do postępowania dyscyplinarnego prowadzonego przeciwko Przemysławowi R. Uważamy, że oszustwo popełnione na naszą szkodę przez polskiego prawnika musi być również bolesne dla korporacji radców prawnych - mówi Mark Zaleski. - Dla nas ważne jest, że sąd uznał, że obwiniony przygotował treść pełnomocnictwa podpisanego 26 września 2002 r. w sposób nieuczciwy, a następnie wykonywał je z premedytacją w sposób sprzeczny z interesem firmy na rzecz której pracował. Sąd uznał też, że podjęcie przez Przemysław R. uchwał uchylających wcześniejsze uchwały dotyczące podniesienia kapitału i objęcia udziałów przez dotychczasowego wspólnika było dokonane bez odpowiedniego umocowania - dodaje Zaleski.

Wyrok nie jest prawomocny i Przemysław R. zamierza się od niego odwołać. - Na razie nie dostałem jeszcze uzasadnienia wyroku. Mogę jednak stwierdzić, że proces nie był do końca rzetelny. Choćby dlatego, że nie przesłuchano wskazanych przeze mnie świadków - argumentuje.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.