Czy Niemcy zapłacą więcej za Erę?

Wierzyciele Elektrimu zgodzili się na sprzedaż przezeń udziałów PTC, operatora sieci komórkowych Era i Heyah. I wyznaczyli ostateczny termin: 15 grudnia. Problem w tym, że pojawiła się kolejna przeszkoda w długo odwlekanej transakcji

Właściciele obligacji Elektrimu, którym spółka jest winna około 440 mln euro, najwyraźniej stracili cierpliwość. Chcą teraz szybkiej sprzedaży perły w koronie warszawskiego holdingu - 51 proc. udziałów PTC. Elektrim posiada je wspólnie z francuskim koncernem Vivendi poprzez spółkę Elektrim Telekomunikacja (ET), w której ma 51 proc. (Francuzi - 49 proc.). Wtedy rychło dostaliby pieniądze od Elektrimu. Zainteresowanie udziałami PTC deklaruje Deutsche Telekom.

Obligatariusze dotąd blokowali transakcję, np. we wrześniu nie zgodzili się na sprzedaż Niemcom udziałów za 1,3 mld euro. Nieoficjalnie mówi się, że domagali się dodatkowych pieniędzy i gwarancji.

Teraz zgodzili się (trzy/czwarte właścicieli obligacji) na sprzedaż udziałów PTC pod warunkiem spłaty całości obligacji do połowy grudnia. Bez zgody wierzycieli Elektrim nie może nic zrobić, gdyż dysponują oni zastawami na aktywach ET.

- Jesteśmy gotowi do rozmów w sprawie sprzedaży udziałów PTC. Szkoda tylko, że straciliśmy tak dużo czasu - powiedziała nam Ewa Bojar, rzecznik Elektrimu.

Być może na zmiękczenie wierzycieli wpływ miały kłopoty firmy w branży energetycznej. Elektrim nie może skończyć inwestycji w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin bez około 300 mln euro kredytów bankowych. Tych jednak nie dostanie, bo Polskie Sieci Elektroenergetyczne nie zgodziły się udzielić gwarancji na odbiór prądu. Z kolei bez pieniędzy PAK może zbankrutować i pociągnąć w przepaść całą grupę Elektrimu.

Jednak bardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem zmiany decyzji wierzycieli jest zbliżające się rozstrzygnięcie jednego z przewlekłych sporów prawnych dotyczących Elektrimu, a kluczowego dla pozycji udziałowców w spółce. Elektrim spiera się z DT przed międzynarodowym sądem arbitrażowym w Wiedniu. Chodzi o to, czy kilka lat temu miał prawo przenieść swoje udziały w PTC do ET. Jeśli sąd stwierdzi, że nie, ET nie miałoby żadnych aktywów, a to one są zabezpieczeniem dla wierzycieli.

We wtorek - po uzyskaniu ich zgody - Elektrim wysłał pisemne zapytanie do swojego partnera Vivendi, a także potencjalnego nabywcy akcji PTC Deutsche Telekom, czy dalej możliwe jest przeprowadzenie transakcji.

Szybko odpowiedzieli Francuzi, choć nieoficjalnie. Jak powiedziała agencji ISB osoba zbliżona do Vivendi oraz ET, Francuzi nie chcą oddania kontroli nad PTC na ostatnio wynegocjowanych przez strony warunkach, czyli za 1,3 mld euro. Domagają się większej kwoty ze względu na "świetne wyniki operatora oraz znakomite prognozy". Twierdzą, że są zainteresowani rozmowami na ten temat "ze wszystkimi inwestorami, z Deutsche Telekom również".

PTC zarobiło na czysto w trzecim kwartale 355,4 mln zł (prawie trzykrotnie więcej niż przed rokiem) przy przychodach w wysokości 1,68 mld zł. PTC jest liderem rynku nie tylko pod względem przychodów, ale i liczby klientów. Na koniec września było ich 8,1 mln wobec 5,8 mln rok wcześniej. Nic dziwnego, że analitycy wyceniają spółkę coraz wyżej.

Jeśli Vivendi będzie się upierać przy wyższej zapłacie, można się spodziewać w najbliższych dniach rozmów z Elektrimem na temat nowej strategii negocjacyjnej i podziału między siebie ewentualnej nadwyżki. Problem w tym, że stosunki obu partnerów są bardzo złe, zwłaszcza kiedy przed kilkoma tygodniami Vivendi wyrzuciło Zygmunta Solorza z rady nadzorczej PTC (Elektrim kwestionuje to posunięcie).

Wszystko to może jednak przypominać dzielenie skóry na niedźwiedziu. Nie wiadomo bowiem, czy Deutsche Telekom będzie znów skłonny podnieść cenę. Raz w tym roku to uczynił, podbijając stawkę o 200 mln euro. - Czekamy na oficjalne stanowiska DT i Vivendi - mówi Ewa Bojar.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.