Nie będzie czwartego operatora 3G na Węgrzech

Węgry przyznały dwie licencje na telefonię komórkową trzeciej generacji (3G), a wkrótce przyznają następną. Fiaskiem zakończyła się jednak próba wprowadzenia na rynek czwartego operatora. A jak będzie w Polsce?

Rząd wręczył 15-letnie licencje firmie Pannon GSM należącej do norweskiego Telenora oraz T-Mobile (własność Deutsche Telekom). Firmy będą musiały wpłacić po 26 mln dol. do końca roku. Łącznie opłaty na rzecz skarbu państwa będą kosztować Pannon 104 mln dolarów, zaś T-Mobile - 95 mln.

Cytowany przez agencję Reuters szef lokalnego regulatora HHH Daniel Pataki powiedział, że toczą się zaawansowane rozmowy z Vodafone, trzecim z działających na Węgrzech operatorów komórkowych (obsługują popularny system GSM) i na dniach również on powinien otrzymać licencję na nowy system telefonii. Ma on wprowadzić na wielką skalę multimedia do komórek (np. rozmowy wideo) i szybką transmisję danych.

Wymienione firmy powinny rozpocząć świadczenie usług 3G najpóźniej w styczniu 2006 r. (w Budapeszcie), czyli w podobnym terminie, który obowiązuje operatorów w Polsce. A do końca 2008 r. w zasięgu nowej sieci ma się znaleźć cały kraj.

Wręczenie nowych licencji miało przy okazji zaostrzyć konkurencję na rynku, na którym najsilniejszą pozycję ma T-Mobile (47 proc. klientów). Zaplanowano bowiem wyłonienie w przetargu czwartego gracza, który zdobyłby prawo do działania w nowym i dotychczasowym systemie (GSM). Jeszcze we wrześniu minister telekomunikacji Kalman Kovacs mówił o "obiecujących sygnałach na temat zainteresowania przetargiem" i czterech, pięciu potencjalnych inwestorach. Wtórował mu Daniel Pataki, twierdząc, że Węgry wybrały świetny czas na przeprowadzenie przetargu, bo szybko rośnie liczba uruchamianych w Europie sieci 3G, a firmy telekomunikacyjne wyszły już z kryzysu.

Ostatecznie oferty złożyły dwie firmy: duńska TDC i szwedzkie Tele2. Jak podał w środę Pataki, firmy zostały jednak zdyskwalifikowane, gdyż nie przedstawiły odpowiednich gwarancji bankowych. Zdaniem Kovacsa rząd nie powtórzy przetargu.

W Polsce Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty zamierza ogłosić podobny do węgierskiego przetarg na początku przyszłego roku, aby dodać konkurenta Erze, Plusowi i Idei. Czy fiasko Węgrów źle wróży polskim przymiarkom do wyłonienia czwartego gracza na rynku? - Nie wiązałbym tego, bo węgierski rynek jest mniej atrakcyjny niż nasz. Jest bardziej nasycony z 84 użytkowników komórek na 100 mieszkańców, podczas gdy w Polsce jest to tylko 58 - mówi Krzysztof Kaczmarczyk, analityk DB Securities.

Jego zdaniem zainteresowanie zagranicznych potentatów polskim przetargiem zależy od zaproponowanych im warunków, a zwłaszcza od tego, czy nowy operator będzie mógł początkowo korzystać z infrastruktury konkurentów, co ułatwiłoby mu start. W przeciwnym razie musiałby bardzo szybko ponieść ogromne koszty inwestycji (budowa sieci 3G w Polsce pochłonie miliard euro), a to może odstraszyć inwestorów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.