Przeniesienie numeru telefonu bez kłopotu?

Najpóźniej do końca stycznia operatorzy muszą uzgodnić jak i kiedy wprowadzą możliwość zatrzymania numeru przy zmianie sieci - poinformował prezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty Witold Graboś

Zgodnie z Prawem telekomunikacyjnym od września ubiegłego roku klienci sieci komórkowych powinni móc zachowywać numer w przypadku zmiany operatora. Przywilej ten pozostaje jednak tylko na papierze. Operatorzy argumentują, że potrzebują aż półtora roku, by przygotować odpowiedni system wymiany danych. URTiP zgodził się zawiesić obowiązek udostępnienia klientom tej usługi tylko do końca ubiegłego roku.

Panowie, szybciej

W środę prezes URTiP Witold Graboś spotkał się z przedstawicielami operatorów komórkowych i TP SA i po raz kolejny zażądał przyspieszenia działań. Wczoraj zaś potwierdził nieoficjalne informacje "Gazety", że jest gotów dać firmom czas tylko do końca września tego roku. Chce też, by do końca stycznia operatorzy dogadali się i podali dokładny harmonogram i sposób wprowadzenia nowej usługi. - W przeciwnym razie może dojść do jej wyegzekwowania na drodze administracyjnej, a nawet do nałożenia kar finansowych - zagroził Graboś.

Jego zdaniem operatorzy powinni stworzyć jedno centrum rejestracji przenoszonych numerów, z którego mogłyby korzystać wszystkie sieci telefonii komórkowej i stacjonarnej.

Jak już pisaliśmy, pojawił się kolejny problem - operatorzy nie chcą świadczyć takiej usługi użytkownikom telefonów na kartę (połowa wszystkich klientów). Tłumaczą, że w ustawie wyraźnie mówi się o "abonentach", czyli osobach płacących comiesięczny abonament. - Staram się przekonać operatorów, by mimo wszystko objęli taką możliwością wszystkich klientów. Dostaję pewne sygnały dobrej woli - powiedział nam prezes Graboś.

Sądy polubowne tuż-tuż

Abonenci mogą za to liczyć na szybsze wejście w życie innego udogodnienia. Za dwa tygodnie odbędą się pierwsze rozprawy przed polubownymi sądami konsumenckimi, które mają rozstrzygać spory majątkowe (np. o wysokość rachunków) między klientami a operatorami telekomunikacyjnymi i pocztowymi.

W czwartek weszło w życie rozporządzenie w tej sprawie ministrów sprawiedliwości i infrastruktury. W skład sądów wejdą przedstawiciele ośmiu organizacji, w tym konsumenckich. Zgłosiły one 150 kandydatów na arbitrów. W ciągu dwóch tygodni mają być wybrani i zaprzysiężeni. Sądów ma być 16 - jeden przy każdym z oddziałów URTiP.

Problem w tym, że operator może się nie zgodzić na taki sposób rozpatrywania sprawy. Wówczas np. użytkownikowi telefonu pozostawałoby skierowanie sprawy do sądu powszechnego i czasami wieloletnie oczekiwanie na jego decyzję. - Nie sądzę, by operatorzy chcieliby takim działaniem psuć swój wizerunek - mówi Witold Graboś.

Wyrok sądu polubownego będzie kończył spór i będzie miał taką samą moc jak wyrok sądu powszechnego - poinformował dyr. Grzegorz Pięta z URTiP-u.

Ponadto prezes Graboś pochwalił się wczoraj, że od 2001 (wtedy powstał URTiP) roku ceny usług telefonicznych znacznie spadły. Stawki lokalne zmniejszyły się średnio o 28 proc., międzymiastowe - o 26,5 proc., na komórki - o 18,5 proc., a międzynarodowe, np. w przypadku USA - o 74 proc. - W telefonii komórkowej na kartę spadek sięga 50 proc, ale w przypadku abonentów był on nieznaczny - przyznał prezes Graboś.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.