Dwa tygodnie dla Microsoftu

Tylko kilkanaście dni zostało koncernowi Microsoft, by w pełni podporządkować się antymonopolowym decyzjom Komisji Europejskiej sprzed roku. Jeżeli tego nie zrobi, czekają go kolejne kary

Niemal dokładnie rok temu, w marcu 2004 r., Komisja Europejska zakończyła wieloletnie śledztwo konkluzją, że koncern z Redmond naruszył unijne prawo antymonopolowe. Naruszenie to miało polegać na nadużyciu swojej dominującej pozycji na rynku tzw. systemów operacyjnych (90 proc. komputerów na świecie ma zainstalowane Windowsy). Microsoft wykorzystał sytuację w dwojaki sposób - zdaniem Komisji zaczął wycinać konkurentów z rynku odtwarzaczy multimedialnych, dołączając za darmo swojego WindowsMediaPlayera (WMP) do windowsów. Po drugie, Microosft szkodził konkurentom produkującym oprogramowanie dla tzw. małych serwerów (dużych komputerów zarządzających lokalnymi sieciami) - ukrywając przed nimi w jaki sposób Windowsy komunikują się z serwerem. Co w technicznym żargonie nazywa się "interoperacyjnością".

Komisja nałożyła na Microsoft rekordowo wysoką grzywnę 497 mln euro i zażądała, by koncern zaczął sprzedawać na europejskim rynku wersje Windowsów pozbawione WMP; jednocześnie Komisja zażądała, by Microsoft udostępnił - na zasadzie odpłatnej licencji oczywiście - część swoich sekretów konkurentom na rynku oprogramowania dla małych serwerów. Microsoft grzywnę szybko zapłacił (to niewielki procent jego gotówkowych zasobów), próbował jednak uzyskać sądowe wstrzymanie egzekucji dwóch pozostałych części kary. Przegrał jednak. Komisja zaczęła wówczas ostentacyjnie liczyć czas. W piątek ogłosiła, że to, co dotychczas amerykański koncern zrobił, w niewystarczający sposób spełnia jej oczekiwania. W związku z czym - ostrzegł rzecznik Komisji Jonathan Todd - Microsoftowi grozi kolejna kara, tym razem za niepodporządkowanie się decyzji unijnej egzekutywy. Grzywna może być bardzo wysoka, nawet do 5 proc. rocznych obrotów firmy.

- Na podstawie badań rynku nabraliśmy wątpliwości, czy Microsoft zastosował się do polecenia związanego z interoperacyjnością - powiedział Todd. Komisja wskazuje na cztery konkretne działania Microsoftu, które torpedują działanie naprawcze: koncern nie przekazuje pełnej dokumentacji technicznej rywalom, tak aby mogli oni podjąć decyzję o ewentualnym kupnie licencji; Microsoft przygotował tylko jeden pakiet licencyjny (trzeba kupić wszystko albo nic); koncern stawia niemożliwe do spełnienie wymogi licencji rywalom związanym ze środowiskiem "open-source" (np. Linux). Jednemu z nich, Sambie, Microsoft kazał płacić opłatę licencyjną od każdego komputera, na którym działa jej oprogramowanie - mimo że powszechnie wiadomo, że Samba część produktów rozdaje za darmo i nawet nie wie, na ilu komputerach są one zainstalowane; sama wielkość opłaty licencyjnej wydaje się Komisji wygórowana.

Według nieoficjalnych doniesień - cytowanych przez agencję AFP - cierpliwość Komisji Europejskiej definitywnie skończy się za dwa tygodnie.

Tymczasem Microsoft wciąż zapewnia, że zamierza w pełni podporządkować się decyzjom Brukseli. Choć uważa, że nie ma ona racji.

Microsoft oczywiście odwołał się także od zasadniczej części decyzji KE (stwierdzenia, że nadużył pozycji dominującej) do unijnego Sądu Pierwszej Instancji. Firma twierdzi, że nie nadużyła dominującej pozycji rynkowej - i w związku z tym nie powinna być ukarana. Jednak już dziś wiadomo, że werdykt nie zapadnie szybko. Jak powiedział agencji AFP Hubert Legal, sędzia sprawozdawca sprawy Microsoftu, jest nadzieja na to, że wyrok zostanie ogłoszony w połowie 2006 r. Pod warunkiem - podkreślił sędzia Legal - że cała sprawa potoczy się zwyczajowym torem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.