Czy Google w Chinach da się ocenzurować?

Google dostało licencję na działanie w Chinach i chce zagarnąć część drugiego co do wielkości rynku internetowego. Nie wiadomo, czy będzie cenzurować wyniki wyszukiwań

Firma, która opracowała jedną z najpopularniejszych na świecie wyszukiwarek internetowych, ma już pozwolenie na działanie w Państwie Środka. Chińska wyszukiwarka działa już pod adresem www.google.com.cn . Dziś w Chinach jest prawie 100 mln internautów, do końca roku, jak podają firmy badające ten rynek, będzie ich ponad 135 mln. Większy jest tylko rynek amerykański.

Google jest poważnie zainteresowane chińskim internetem: kupiło niewielki pakiet Baidu.com , najpopularniejszej chińskiej wyszukiwarki. Jest o co walczyć - rynek reklamy internetowej w Chinach wart był w ub.r. 150 mln dol. i rósł w tempie 80 proc. rocznie. Najpoważniejszymi konkurentami dla Google są właśnie Baidu i Yahoo!

Na razie nie wiadomo, jak Google będzie chciało rozwiązać problem cenzury w Chinach. Każda firma dostarczająca usługi internetowe takie jak wyszukiwanie czy reklamę w sieci musi w Chinach współpracować z władzami. Te nie pozwalają, by internauci mieli dostęp np. do serwisów informacyjnych takich jak CNN czy BBC, nie dopuszczają też do wyszukiwania takich tematów jak "łamanie praw człowieka" czy "dysydenci chińscy". Swoją wyszukiwarkę ocenzurowało m.in. Yahoo!, które zawojowało chiński rynek kilka lat temu - był to warunek wydania pozwolenia na działanie w Chinach. Firma musiała podpisać deklarację publicznego zobowiązania do samodyscypliny w chińskim sektorze internetowym. Faktycznie oznacza to, że korporacja będzie kontrolować treści pojawiające się na stronach internetowych.

W pierwszym kwartale przychody Google sięgnęły 1,2 mld dol., czyli aż o 93 proc. więcej niż w tym samym okresie ub.r. Zysk w tym okresie wyniósł 369 mln dol. Akcje spółki od czasu jej giełdowego debiutu w lipcu 2004 r. zdrożały aż o 170 proc.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.