Rząd kontra nadawcy: znowu spór?

Niesławna ustawa o radiofonii i telewizji trafiła w zeszłym roku do kosza. Ale duch jej spornych przepisów powrócił i znalazł się w przyjętym właśnie pakiecie ustaw o swobodzie działalności gospodarczej

Skąd wzięły się te kontrowersyjne zapisy w przepisach wprowadzających ustawę o swobodzie działalności gospodarczej? Zmiany koordynował resort gospodarki, a za projekt odpowiadała wiceminister Małgorzata Okońska-Zaremba. - Prawdopodobnie zmiana dotycząca przepisów medialnych powstała w resorcie kultury, ale nie jestem tego pewna - powiedziała nam wczoraj. Sprawdziliśmy to.

- Wprawdzie części składowe ustawy były brane z innych resortów, ale myśmy byli jednym z nielicznych wyjątków, który nie przekazał nic - dowiedzieliśmy się od Michała Tobera, wiceministra kultury. - Byliśmy wtedy w ferworze prac nad tzw. dużą nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji i nie chcieliśmy działać na dwa fronty. 30 grudnia zeszłego roku dostaliśmy z Ministerstwa Gospodarki do zaopiniowania projekt ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Nie zgłosiliśmy uwag z dwóch powodów: po pierwsze, nowelizacja miała ograniczyć uznaniowość, a to była główna zasada, którą kierował się resort gospodarki. Po drugie, uwag nie zgłaszała sama Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która rozstrzyga sprawy koncesyjne na co dzień - wyjaśnia Tober.

Nie udało nam się później skontaktować z wiceminister Okońską-Zarembą, by wyjaśnić, skąd wzięły się w projekcie te przepisy, które wzbudzają rozdrażnienie nadawców.

Zamieszanie w eterze

"Koncesję cofa się, jeżeli nastąpi przejęcie bezpośredniej lub pośredniej kontroli nad działalnością nadawcy przez inną osobę" - czytamy w projekcie, który posłowie przegłosowali w piątek. Przepisami o prowadzeniu działalności gospodarczej zmieniającymi kilkadziesiąt innych ustaw (w tym ustawę o radiofonii i telewizji) zajmie się teraz Senat.

- "Koncesję cofa się". Cofa się! A nie "może być cofnięta"? - pyta Janusz Janiec, szef pionu radiowego Agory (wydawcy "Gazety Wyborczej), przyglądając się zaostrzonym zapisom w ustawie. - Przecież nadawca powinien mieć możliwość odwołania się do sądu.

Krytyki pod adresem poprawek nie szczędzi również prezes radia RMF FM Kazimierz Gródek. - Niektóre zapisy są zadziwiające. Proszę zwrócić uwagę na punkt ciężkości - Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji musi cofnąć koncesję, jeśli ktoś osiąga pozycję dominującą na rynku, ale już nie musi cofać koncesji, jeśli następuje ogłoszenie upadłości nadawcy albo jego program zagraża interesom państwa. W moim przekonaniu to jest jakaś paranoja - mówi Kazimierz Gródek.

Zastrzeżenia nadawców budzi również to, że po odebraniu koncesji regulator rynku musi niezwłocznie ogłosić na nią kolejny konkurs, nie czekając na rozstrzygnięcie sądu. Zdaniem Gródka może to narazić skarb państwa na wysokie odszkodowania, gdyż sąd może zakwestionować decyzję KRRiT i orzec, że została ona podjęta z naruszeniem procedur albo prawa (miało to miejsce ostatnio kilka razy). A wtedy koncesja może wrócić do dotychczasowego właściciela. Co wtedy zrobi Rada, jeśli na spornej częstotliwości będzie nadawał już ktoś nowy, a sąd uzna, że trzeba oddać koncesję poprzedniemu nadawcy?

Zdaniem Marka Sowy, wiceprezesa zarządu UPC Polska, ustawa jest zarazem zbyt szczegółowa i niejasna. - Jeden z zapisów automatycznie zakazuje operatorom kablowym prowadzenia działalności, gdy w jednym z dystrybuowanych przez nich programów dwukrotnie pojawią się jakieś niedozwolone treści - mówi Sowa.

Maria Janik (SLD), przewodnicząca komisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw związanych z programem rządowym "Przedsiębiorczość - rozwój - praca" i poseł sprawozdawca nowej ustawy, powiedziała na łamach serwisu elektronicznego miesięcznika "Press", że o żadnych zastrzeżeniach nie słyszała. - Prace przebiegały w wyjątkowo zgodnej atmosferze - tłumaczy Janik.

Uznaniowość (trochę) ograniczona

Wątpliwości właścicieli mediów rozumie za to Juliusz Braun, członek KRRiT. Podkreśla on, że decyzje dotyczące tego rynku nie zawsze są proste. - Jeśli dobrze rozumiem intencję rządu, chodziło o to, żeby podobnie jak w innych dziedzinach ograniczyć uznaniowość decyzji urzędowych. W przypadku KRRiT często to krytykowano. Teraz nowelizacja ma bardziej dokładnie określać, kiedy trzeba odebrać koncesję. Jednak przedmiot działalności Krajowej Rady nie zawsze jest wymierny i ograniczenie uznaniowości pewnych decyzji może uderzać w interesy nadawców - tłumaczy Braun.

Jednak poprawki nie likwidują uznaniowości do końca. W myśl nowych zapisów "w przypadku łączenia, podziału czy innego rodzaju przekształceń spółek handlowych uprawnienia wynikające z koncesji mogą przejść na inny podmiot za zgodą Krajowej Rady." A więc regulator rynku medialnego nadal będzie mógł decydować o tym, kto jakie spółki medialne i na jakich warunkach może przejmować.

Znów za plecami nadawców

Czy zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji wprowadzone bez konsultacji z nadawcami staną się początkiem kolejnego dużego konfliktu z mediami? Jak nadawcy zamierzają walczyć o swoje interesy? - Na razie nie wiem. Teraz zajmie się tym Senat i liczymy na to, że jest jeszcze czas na weryfikację tych błędów - mówi Gródek. Józef Birka, członek rady nadzorczej Polsatu, powiedział nam, że media komercyjne spotykają się we wtorek w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych, żeby omówić rządowe poprawki. - Odbyło się to poza nami, choć dotyczy naszych żywotnych interesów - mówi Birka. Tymczasem w rządowym uzasadnieniu do projektu czytamy, że przepisy konsultowano m.in. z Polską Konfederacją Pracodawców Prywatnych, Business Center Club, KRRiT czy Urzędem Regulacji Telekomunikacji i Poczty.

- Będziemy starać się przedstawić nasze zastrzeżenia Senatowi. Ja będę postulował wspólne wystąpienie mediów do parlamentarzystów - zapowiada Józef Birka.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.