Google: debiut znów w opałach?

Przyszłotygodniowemu giełdowemu debiutowi Google'a może zaszkodzić... ?Playboy?

Aukcja internetowa na akcje firmy wystartowała w piątek rano. Debiut już jest opóźniony - m.in. z powodu wysokiej wyceny spółki (329-krotność zysku za 2003 r.) i informacji o ukrywanych emisjach akcji wśród pracowników.

Tym razem najpopularniejszej na świecie wyszukiwarce internetowej może zaszkodzić wywiad w "Playboyu". W sierpniowym wydaniu magazynu Larry Page i Sergey Brin, założyciele Google'a, opowiadali m.in. o przyszłości spółki po emisji akcji i nowym serwisie pocztowym. Amerykańskie przepisy ograniczają jednak informacje, jakie menedżerowie mogą podać do publicznej wiadomości tuż przed planowanym debiutem giełdowym. Jeśli Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) uzna, że spółka naruszyła tzw. cichy okres, może nałożyć na nią grzywnę lub nakazać nawet odkupienie wszystkich akcji po pierwotnej cenie.

Szefowie Google'a uważają, że nie naruszyli przepisów. Na ich korzyść przemawia fakt, że w dokumentach dołączonych do prospektu - oprócz kopii wywiadu - znalazły się wyjaśnienia dotyczące rozbieżności między faktycznym stanem spółki a informacjami, które pojawiły się w "Playboyu". Google skorygowało m.in. informacje na temat liczby pracowników i nowego serwisu pocztowego Gmail.

Agencja Reuters, powołując się na źródło zbliżone do SEC, twierdzi, że debiut Google'a jest niezagrożony.

W tym roku spółka Salesforce.com była zmuszona do opóźnienia swojego debiutu giełdowego, po tym jak w "New York Times" ukazał się artykuł poświęcony firmie i jej szefowi Marcowi Benioffowi.

Publiczna emisja akcji Google'a zaplanowana jest na przyszły tydzień. Amerykańska spółka chce sprzedać 25,7 mln akcji po ok. 108-135 dol.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.