GUS o gospodarce: Ciągniemy na jednym silniku

Nie było zaskoczenia. W II kwartale gospodarka nie odnotowała spektakularnego skoku. Rozwijamy się, ale ciągle powoli

GUS ogłosił w poniedziałek, że w drugim kwartale tego roku wzrost gospodarczy wyniósł 2,8 proc. po wzroście o 2,1 proc. w pierwszym kwartale. W sumie wzrost PKB w pierwszym półroczu wyniósł 2,4 proc., podczas gdy przed rokiem rośliśmy w tempie 6,5 proc.

Po raz kolejny nie zachwycił wzrost inwestycji - w drugim kwartale o 3,8 proc. To i tak jednak więcej niż w pierwszym kwartale, gdy inwestycje wzrosły zaledwie o 1 proc.

- Te dane są słabe, choć zgodne z oczekiwaniami ekonomistów. Pokazują, że Polska gospodarka jedzie na jednym silniku, czyli na eksporcie netto - powiedział nam główny ekonomista BPH Ryszard Petru. Jego zdaniem tak nie może być w nieskończoność, bo eksport nie będzie wiecznie wyższy od importu. - Wciąż słabe są inwestycje i spożycie indywidualne - ocenia ekonomista BPH.

Zdaniem głównego ekonomisty BRE Banku Janusza Jankowiaka gospodarka znajduje się na ścieżce bardzo łagodnego wzrostu. - Nie ma mowy o jakimś nagłym odbiciu i przyspieszeniu. Szczególnie widać to na przykładzie popytu krajowego, który już był bardzo słaby i spadł 0,3 proc. - powiedział nam Jankowiak.

Także ekonomista BRE Banku zwraca uwagę na wielką rolę eksportu w PKB za drugi kwartał. Tymczasem w najbliższych miesiącach złoty będzie się umacniał, co nie jest korzystne z punktu widzenia eksporterów.

Zdaniem ekonomisty BGŻ Stanisława Kluzy słaby wzrost gospodarczy w drugim kwartale zapowiadały już miary sprzedaży detalicznej i produkcji sprzedanej przemysłu - odpowiednio spadek o 3,2 proc. i wzrost o 2,3 proc. Przed rokiem 11,4-proc. wzrost sprzedaży detalicznej oraz 16,4-proc. wzrost produkcji dały 6,1 proc. wzrostu PKB w drugim kwartale 2004 r.

Ekonomiści są zgodni, że najświeższe dane na temat kondycji gospodarki zachęcą Radę Polityki Pieniężnej do obniżenia stóp procentowych już w czasie rozpoczynającego się dziś dwudniowego posiedzenia.

- Ciągle są nadzieje na wzrost powyżej 4 proc. w drugiej połowie roku. Potrzebne jest jednak do tego ożywienie inwestycji. Dlatego uważam, że RPP obniży stopy procentowe o 0,25 pkt bazowych. Tym bardziej że nie ma presji inflacyjnej - mówi Ryszard Petru.

- Myślę, że nie ma szczególnych rozterek dla RPP. Nie ma presji inflacyjnej, jest miejsce na cięcie stóp - wtóruje mu Janusz Jankowiak.

Także Stanisław Kluza spodziewa się obniżki stóp o 0,25 pkt bazowych. - Inflacja jest bardzo niska, a po wyłączeniu cen kontrolowanych przez państwo można wręcz powiedzieć, że jej wcale nie ma. Ponadto przy zbyt wysokich stopach droższa jest obsługa długu publicznego - tłumaczy ekonomista BGŻ.

Kluza przewiduje jednak, że ewentualna obecna obniżka może być ostatnia w perspektywie najbliższych miesięcy. - Rada musi brać pod uwagę stan finansów publicznych, które ciągle nie są uporządkowane. Ponadto pojawiały się bardzo kosztowne z tego punktu widzenia ustawy o emeryturach górniczych i zwrocie VAT za materiały budowlane.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.