Pro Futuro nie popłaca Polskiemu Towarzystwu Ubezpieczeń

Planowana przez NFI Jupiter sprzedaż firmy telekomunikacyjnej Pro Futuro przysporzyła problemów Polskiemu Towarzystwu Ubezpieczeń. Wyniki ubezpieczyciela pogorszą się, bo musi przeszacować wartość swoich akcji Pro Futuro, wycenianych dotąd zaskakująco wysoko.

NFI Jupiter ogłosił niedawno, że podpisał z holenderską firmą Linx Telecommunications warunkową umowę sprzedaży wszystkich swoich akcji spółek telekomunikacyjnych Pro Futuro i dataCom. W te firmy Jupiter zainwestował 144 mln zł. Teraz ich akcje Fundusz chce sprzedać za 32 mln zł.

Telekomunikacyjne inwestycje nie przyniosły Jupiterowi oczekiwanych profitów, zwłaszcza w przypadku Pro Futuro. Do końca zeszłego roku firma ta uzbierała łącznie ponad 95 mln zł strat netto. Już w sprawozdaniu za pierwsze półrocze Jupiter obniżył wartość swojego pakietu 74,9 proc. akcji Pro Futuro ze 118 do 24,8 mln zł. Daje to wycenę ok. 4 tys. zł za akcję. Prawdopodobnie zbliżoną wycenę Jupiter przyjął w transakcji z Linx.

Te informacje zwróciły uwagę Komisji Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Znaczącym akcjonariuszem Pro Futuro jest bowiem Polskie Towarzystwo Ubezpieczeń (PTU). Firma ta powstała wiosną 2003 r., po restrukturyzacji Daewoo Towarzystwo Ubezpieczeniowe. Kapitał zakładowy firmy kontrolowanej przez warszawską FSO zarządca komisaryczny obniżył ze 100 do 2 mln zł, a następnie nowi inwestorzy objęli nowe akcje firmy wycenione na 64 mln zł.

Wywołało to wielkie protesty FSO, której udziały w firmie ubezpieczeniowej zmalały z 87,4 do 2,6 proc. Kontrolę nad ubezpieczycielem przejęło konsorcjum Polskiego Towarzystwa Reasekuracyjnego, spółek z grupy CIECh oraz spółki informatycznej Matrix.pl i mało znanej firmy Investa z Torunia. We władzach PTU zaroiło się od dawnych działaczy Zrzeszenia Studentów Polskich, takich jak Ireneusz Sitarski (wiceminister skarbu w resorcie kierowanym przez Wiesława Kaczmarka), Antoni Dragan (szef rady nadzorczej TVP, znany z poparcia dla byłego prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego) czy Piotr Czyżewski (minister skarbu w rządzie Leszka Millera).

Najwięcej kontrowersji budziło to, że Matrix i Investa zapłaciły za akcje PTU 19 mln zł w postaci 640 akcji Pro Futuro (stanowiących 8,1 proc. kapitału zakładowego). Akcje firmy telekomunikacyjnej, która już wtedy borykała się ze stratami, wyceniono na prawie 30 tys. zł za sztukę. Było to dużo więcej niż w wycenach Pro Futuro wykonanych przez Dom Maklerski BIG BG i BDM PKO BP.

Po kontroli nadzoru ubezpieczeniowego PTU nie może dłużej wyceniać swoich akcji Pro Futuro siedem razy drożej niż główny akcjonariusz tej firmy telekomunikacyjnej. - Na koniec roku PTU będzie musiało w swoim majątku zaktualizować wycenę akcji Pro Futuro - powiedziała nam Anna Izdebska, dyrektor departamentu nadzoru ubezpieczeń działu II w KNUiFE. Jej zdaniem nie ma jednak ryzyka, by po tej operacji PTU nie spełniało wymogów działalności ubezpieczeniowej.

Rzecznik PTU Marcin Marczuk przyznał, że firma zaktualizuje wycenę akcji Pro Futuro i że wpłynie to na wynik finansowy PTU w tym roku. Czy oznacza to straty brutto i netto? - Raczej nie - ostrożnie przewidywał Marczuk, ale o konkretach nie mówił. Po przejęciu przez nowych inwestorów zysk netto PTU spadł z 21,8 mln zł w 2002 r. do 10,4 mln w 2003 r. i 3,4 mln zł w 2004 r.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.