Myślałem, że po cytacie z dzisiejszego wywiadu z Antonim Macierewiczem w „Rzeczpospolitej” nic mnie bardziej nie rozbawi, ale inwencja rządzących jest nieograniczona i już późnym popołudniem okazało się, że wywiad Antoniego M. to mały pikuś.
Ale po kolei. We wspomnianym wywiadzie jest taki oto fragment:
Pan był śledzony?
– Byłem, ale na razie nie znaleziono takich dokumentów.
Jeśli „Rzepa” chciała zdemaskować paranoję Macierewicza – brawo, udało się doskonale. Ale jeśli ktoś to puścił na poważnie, to ja wysiadam…
Tego rodzaju argumentacja zdarzała się zresztą obecnej ekipie już wcześniej. Minister Ziobro demonstrując słynną niszczarkę przy aferze billboardowej (której nie było) przekonywał, że brak dowodów to najlepszy dowód winy (bo przecież dowody można było zniszczyć). Premier Kaczyński, o ile dobrze pamiętam, zapisał się w historii również i takim cytatem: „Nie ma na to żadnych dowodów, ale nie ma też żadnych wątpliwości, że…”. Słowo daję, nie pamiętam czego rzecz dotyczyła, ale ów słowny wytrych służył pogrążeniu politycznego rywala, najpewniej z PO.
Cytat z Macierewicza okazał się jednak niczym przy wieczornych informacjach, że szumnie zapowiadany na 1 lutego raport o WSI nie ujrzy światła dziennego. Dlaczego? Między wierszami można wyczytać, że raportu de facto jeszcze nie ma. Ale przecieki już były (swoją drogą czas chyba wezwać z Zachodu polskiego hydraulika). Dzielne rządowe „Wiadomości” dotarły do kilku ze 115 nazwisk agentów wśród dziennikarzy. Ale z dzisiejszych informacji można wnioskować, że pozostałe 112 nazwisk dopiero się wymyśla…
W oczekiwaniu na ten prześmieszny raport, który na pewno będzie „porażający”, proponuję zagrać w grę „Ubek”. Powinna zrobić dzisiaj furorę. Wprawdzie jest stara i trzeba do niej dokupić stareńki komputer Amiga (np. na Allegro), ale co to dla prawdziwych fanów IV RP i tropicieli agentów?
Tylko gra w „Ubeka”
Pozwoli doczekać ci
Raportu WSI!
Foto via Allegro