Gracze komputerowi za szybcy dla zawodowców

OSZ, eurosport.yahoo.com
opublikowano: 2013-02-13 09:47

Organizatorzy brytyjskiej serii wyścigów GT3 odmówili startu byłym graczom komputerowym. Powód? Fani gier wideo są zbyt dobrzy.

Kilka lat temu Sony PlayStation Europe wpadło na genialny pomysł marketingowy. Producent konsoli wspólnie z Nissanem zaprosił fanów popularnej gry wyścigowej Gran Turismo do walki o miejsce w prawdziwym samochodzie wyścigowym. Najlepsi gracze, którzy przechodzą przez sito na symulatorach, mają później szansę sprawdzenia się na prawdziwym torze.

Jann Mardenborough w prawdziwym samochodzie podczas wyścigu fot. gran-turismo.com
Jann Mardenborough w prawdziwym samochodzie podczas wyścigu fot. gran-turismo.com
None
None

Niektórzy z komputerowych maniaków okazali się wielkimi talentami także poza wirtualnym światem. Przykładem jest Jann Mardenborough, pierwszy zwycięzca GT Academy, który wystartował w brytyjskiej serii wyścigów GT3 w barwach zespołu RJN Motorsport. Mardenborough razem ze swoim bardziej doświadczonym partnerem zajęli w klasyfikacji generalnej wysokie szóste miejsce w sezonie 2012.

Okazuje się, że "komputerowiec" radził sobie zbyt dobrze. Regulamin wyścigów opiera się na zasadzie, że partnerem lidera zespołu może być kierowca niedoświadczony, na ogół dużo wolniejszy, sklasyfikowany w niższej grupie - system nazywany jest Pro/Gentleman. Jann jednak w niczym nie odstawał od lidera.

Zachęcony wynikami byłego gracza zespół RJN Motorsport zgłosił w tym roku dwa samochody z czterema zwycięzcami GT Academy, ale zgłoszenie nie zostało przyjęte. Wyniki osiągane przez byłych graczy nie odzwierciedlają znikomego doświadczenia jakie posiadają i trudno ich zakwalifikować do konkretnej grupy zawodników. A ze względu właśnie na brak doświadczenia powinni być w tej najniższej.

Wniosek? Nawet jeśli grając na konsoli marzysz o startach w prawdziwych wyścigach, to nie łudź się, bo możesz być po prostu… zbyt szybki.

Polacy też ścigają się w GT Academy