Gadżety firmy Karbonn kosztują od 3,6 tys. rupii indyjskich (66 USD), a urządzenia Micromax od prawie 4 tys. rupii. To znacznie mniej od najtańszych dostępnych smartfonów sygnowanych znaczkiem Apple lub Samsunga - iPhone 4 kosztuje aż 26,5 tys. rupii, a Galaxy Y Duos Lite ponad 6,1 tys. rupii.
Cena ma w Indiach duże znaczenie, bo to kraj, w którym około 800 milionów ludzi żyje za mniej niż 2 USD dziennie.
- Indie są gotowe na smartfonowy boom; wystarczy spojrzeć na możliwości i penetrację internetu - twierdzi Deepak Mehrotra, prezes koncernu Micromax. - Ale nie widzę sensu w oferowaniu "ferrari" - dodaje odnosząc się do ceny gadżetów.
Indie staną się trzecim pod względem wielkości rynkiem smartfonów na świecie, zaraz po Chinach i USA, twierdzi amerykańska firma badawcza IDC. Ma to nastąpić do 2017 r. Kto na razie tam króluje? IDC podaje, że pod względem liczby aparatów dostarczonych na rynek numerem jeden pozostaje Samsung, a Apple jest szóste.
Lokalni gracze szybko jednak gonią potentatów. Drugie miejsce zajmuje Micromax, który dostarczył w ostatnim kwartale 2012 r. 633 tys. urządzeń, a w analogicznym okresie rok wcześniej zaledwie niespełna 10 tys. Firma Karbonn dopiero odnajduje się w nowym segmencie, ale już jest na piątym miejscu, czyli przed Apple.