Gdzie tkwi sukces aplikacji? Keep it simple

Karol Kopańko
opublikowano: 2014-07-08 15:35

Obserwując notowania popularności najnowszych aplikacji mobilnych można zauważyć, że kluczem do ich sukcesu jest prostota. Im łatwiej, szybciej i przyjemniej można za ich pomocą uzyskać rozrywkę, albo komunikować się ze znajomymi, tym lepiej.

Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku Facebook proponował 3 mld USD za Snapchata, aplikację pozwalającą przesyłać zdjęcia i filmiki, które po maksymalnie 10 sekundach ulegają usunięciu. Jej twórca, Evan Spiegel nie skusił się na propozycję, gdyż jak mówił w późniejszych wywiadach – „Sprzedaż dla krótkoterminowego zysku mnie nie interesuje. Dostrzegłem słabość Facebooka, którą postaram się wykorzystać”.

Dziś amerykańskie nastolatki przesyłają sobie więcej zdjęć i filmów przez Snapchata niż przez Facebooka i Instagrama (który także należy do Zuckerberga) razem wzięte. Na całym świecie liczba ta sięga 700 mln interakcji!

Aby nie tracić tak wielkiego potencjału Mark Zuckerberg zbudował od zera bardzo podobną aplikację – Slingshot. Różni się ona od Snapchata tylko tym, że aby wyświetlić zdjęcie od kolegi czy koleżanki sami musimy najpierw wysłać własną fotografię. Doprowadza to do sytuacji, w której użytkownicy robią zdjęcia temu, co akurat mają pod ręką – laptopowi, drugiemu śniadaniu czy długopisowi – aby tylko zobaczyć komunikat.

W dwóch powyższych przykładach mieliśmy do czynienia z syntezą przekazu do formy obrazkowej. Jeszcze dalej w procesie redukcji funkcjonalności postępuje Yo – aplikacja, która w mgnieniu oka zyskała 50 tys. użytkowników, choć za jej pomocą można wysyłać jedynie… „yo”.

Z prostego menu wybieramy kontakt i wysyłamy dwuliterową wiadomość, która tak naprawdę nie znaczy kompletnie niczego. Jej twórca Or Arbel widzi jednak sens w tworzeniu aplikacji, którą sklep Apple na początku wycofał twierdząc, że jest niedokończonym produktem. Jak mówi serwisowi TechCrounch – „Yo już teraz znaczy różne rzeczy, dla różnych ludzi, zależy do kogo to wysyłasz. Ta niejednoznaczność, to coś, co chcieliśmy osiągnąć, tworząc aplikację bazującą jedynie na kontekście”. W pomysł Ora Arbela uwierzyli inwestorzy, który wsparli go sumą 1,2 mln USD. Sam twórca na programowaniu spędził jedynie 8 godzin.

Po szczególnie popularnej grze na smartfony - „Flappy Birds”, która polegała na miarowym dotykaniu ekranu, rynek mobilnych aplikacji zdaje się wysyłać sygnał, że im prostsza, bardziej intuicyjna i - paradoksalnie – ograniczona, będzie produkcja tym lepiej może sobie poradzić. Wg analizy Garnera przychody z gier mobilnych w tym roku mają wynieść 17 mld USD, a w przyszłym wzrosnąć o kolejne 5 mld, wyprzedzając dochody rynku pecetowego.