Darmowy majątek z internetu

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2012-06-16 07:05

Po cichu zmienia się model e-handlu. Giganci rynku wierzą w prostotę i inwestują w ogłoszenia drobne.

Ile może być warte coś, co jest za darmo? Internetowe tablice ogłoszeniowe, pozwalające na bezpłatne zamieszczanie ofert, dowodzą, że do zapisania ich wartości potrzeba przynajmniej sześciu zer. Przykład idzie ze Wschodu. Na początku maja Avito, największy rosyjski serwis z ogłoszeniami, zebrało od inwestorów 75 mln USD. Nie był to pierwszy raz — w 2010 r., jeszcze jako start-up, zebrało 26 mln USD, przekuwając te pieniądze na pozycję jednej z 20 najchętniej odwiedzanych stron nad Wołgą.

Fot. istockphoto.com
Fot. istockphoto.com
None
None

Władze serwisu zapowiadają,że łączna wartość wystawionych na nim towarów i usług do końca roku sięgnie 3 proc. rosyjskiego PKB. Wszystko dzięki prostej stronie, skupionej tylko na jednym — publikowaniu darmowych ogłoszeń od osób, które chcą coś sprzedać, kupić lub czegoś się pozbyć. Robi wrażenie?

Tablice na noże

W Polsce serwisy z ogłoszeniami lokalnymi zaczęły na serio walczyć o rynek rok temu. Wtedy wielką kampanię marketingową odpaliło Gumtree (którego właścicielem jest eBay), w sieci pojawiło się Sprzedajemy.pl, Allegro zaś zmieniło nazwę swojego serwisu na Tablica.pl i postanowiło iść z konkurencją na noże.

— Na rynku serwisów ogłoszeniowych zwycięzca bierze wszystko, za drugie miejsce nie ma medali. Trzeba nastawić się na to, że przez 4-6 lat biznes będzie na granicy rentowności, a prawdziwe pieniądze czekają tylko na lidera, który zdobędzie kilka razy więcej użytkowników od pozostałych. My celujemy w miliard odsłon miesięcznie — mówi Tomasz Drożdżyński, dyrektor zarządzający Tablicy.pl.

Tablica.pl uzupełnia Allegro, które wprowadza nowe mechanizmy z myślą o sklepach i profesjonalnych sprzedawcach. Tymczasem serwisy ogłoszeniowe kierowane są do osób rzadziej korzystających z internetu i potrzebujących tylko podstawowych funkcji.

— To proste w nawigacji i budowie strony, tanie w utrzymaniu i nastawione wyłącznie na obsługę sprzedaży bezpośredniej, najczęściej rzeczy używanych. Dzięki niskim kosztom — pieniądze idą głównie na marketing — mogą osiągać marże na poziomie 80 proc. — mówi Tomasz Drożdżyński.

To właśnie prostota serwisów ogłoszeniowych sprawia, że giganci chętnie w nie inwestują — może nie przewrócą rynku do góry nogami, ale przynajmniej będą stałym źródłem dochodów, czego nie można powiedzieć o bardziej ekscytujących nowinkach w sieciowej sprzedaży. Naspers, właściciel Allegro i Tablicy.pl, w październiku 2011 r. kupił — za nieznaną sumę — Slando, rywala Avito na rosyjskim rynku. Na tym pewnie nie skończy.

— Ten rok wydaje się być okresem rozliczeń z rozmaitymi modelami biznesowymi. Coraz częściej słychać negatywne głosy o systemach zakupów grupowych. Niektórzy gracze wycofują się z prowadzenia tego typu serwisów, inni wciąż czekają, aż coś zaskoczy — uważa Mariusz Wesołowski z serwisu DeCommerce.pl.

Niechęć do rewolucji

Serwisy ogłoszeniowe pozostają na uboczu zapowiadanych co rusz handlowych rewolucji w internecie. Tablicy.pl nie przekonuje wizja dynamicznego rozwoju f-commerce, czyli handlu za pośrednictwem Facebooka i innych serwisów społecznościowych.

— Potencjał serwisów społecznościowych w handlu przez sieć jest przeceniany. Ludzie rzadko chcą dzielić się ze znajomymi tym, co sprzedają, a tym bardziej nie chcą z nimi zawierać transakcji. Pracujemy natomiast nad aplikacjami na iOS i Androida. Chcemy, żeby wszystkie czynności na naszej stronie i komunikację z kupującym można było szybko i łatwo załatwić na smartfonie — uważa Tomasz Drożdżyński. Wiary w możliwości smartfonów i tabletów nie podziela Gumtree, które miało już program na sprzęt Apple'a.

— Aplikacją dla iPhone'a posługiwało się niespełna 1 proc. naszych użytkowników, chociaż była ona całkowicie darmowa. iPhone nie jest dość popularny wśród naszych klientów, dlatego zdecydowaliśmy się zamknąć aplikację — mówi Magdalena Marczak z Gumtree.

Jej zdaniem, nieprędko — o ile w ogóle — powstanie aplikacja na Androida. Na razie bowiem liczba użytkowników strony korzystających z systemu Google'a jest zbyt mała.