Szyfrator jak Enigma

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2012-06-03 10:23

Mamy najlepsze na świecie urządzenie do szyfrowania tajnych informacji. Skonstruowali je naukowcy z Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Ale wciąż nie wiadomo, gdzie i czy w ogóle uda się je zastosować.

Czarna metalowa skrzynka wielkości laptopa zakoduje najważniejsze tajemnice państwowe, poufne informacje handlowe i dane osobiste.

Jerzy Gawinecki, fot.: Marek Wiśniewski, Puls Biznesu
Jerzy Gawinecki, fot.: Marek Wiśniewski, Puls Biznesu
None
None

— Biegnąc siecią teleinformatyczną, będą całkowicie nieczytelne dla tych, którzy zdołaliby je przechwycić. W wersji odszyfrowanej trafią tylko do właściwego odbiorcy — twierdzi prof. dr hab. Jerzy Gawinecki, szef Instytutu Matematyki i Kryptologii Wojskowej Akademii Technicznej (WAT), który ze współpracownikami skonstruował narodowy szyfrator.

Urządzenie już zyskało sławę polskiej Enigmy, w nawiązaniu do niemieckiej maszyny szyfrującej wykorzystywanej podczas II wojny światowej. Ale w przeciwieństwie do tamtego opracowany przez polskich naukowców szyfr jest nie do złamania.

Szyfrował już Cezar

Aby bezpiecznie przesłać komunikat, potrzeba dwóch urządzeń szyfrujących. Nadawca i odbiorca podłączają je do swoich komputerów lub telefonów.

— Wiadomość wpływającą do szyfratora koduje system kryptograficzny oparty na krzywych eliptycznych. W drodze do adresata jest nie do odczytania — tłumaczy wynalazca.

Dodaje, że urządzenie skonstruowano w taki sposób, by było odporne na znane ataki kryptoanalizy, badania pola elektromagnetycznego i ataki fizyczne — gdyby ktoś je ukradł i próbował odczytać zawartość, zresetuje się, wymazując wszystkie dane.

— Szyfru nie rozpracowałyby wszystkie komputery świata przez 14 miliardów lat — zapewnia prof. Gawinecki.

Jego zdaniem, urządzenie ma szansę stać się podstawą narodowego systemu bezpieczeństwa. Może służyć do kodowania wszystkich poufnych informacji, np. korespondencji elektronicznej z bankiem, tajemnic handlowych przedsiębiorstw lub wiadomości, które MSZ przesyła do placówek dyplomatycznych.

Wynalazek obsypano nagrodami, m.in. na Międzynarodowych Targach Wynalazczości Concours — Lepine w Paryżu i Targach Wynalazczości, Badań Naukowych i Nowych Technik w Brukseli. Prof. Jerzy Gawinecki opowiada, że szyfrowano już w starożytności. Juliusz Cezar stosował algorytmy, w których literę A zastępował D, a B — E itd.

— Klucz to przesunięcie o trzy miejsca do przodu w porządku alfabetycznym — mówi naukowiec. Jego zdaniem, obecne czasy wymagają jeszcze rozważniejszego podejścia.

— Każdy dbający o bezpieczeństwo kraj powinien konstruować urządzenia szyfrujące przy użyciu narodowych algorytmów — twierdzi prof. Gawinecki.

Uważa, że systemy tworzone przez firmy zagraniczne mogą mieć tzw. boczne furtki, które umożliwiają osobom trzecim dostęp do tajnych informacji. Jako przykład przechwycenia ich przez zagraniczny sprzęt podaje wydarzenia towarzyszące pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 r.

Stany Zjednoczone przez francuską firmę sprzedały Saddamowi Husajnowi sprzęt komputerowy, który dyktator umieścił w centrach dowodzenia w Iraku. Ponieważ w urządzeniach zamontowano nadajniki, Amerykanie bez problemu namierzyli kryjówkę irackich dowódców 10 metrów pod piaskami pustyni.

Dotychczas w Polsce nie przywiązywano tak wielkiej wagi do ochrony informacji jak w innych krajach.

— We Francji rząd przeznacza na badania w dziedzinie kryptologii tak dużą kwotę, że naukowcy nie są w stanie jej wykorzystać — mówi prof. Gawinecki.

Czekając na atak

W 1997 r. WAT nawiązał kontakt z izraelskim kryptologiem Eli Bihamem (współtwórcą tzw. kryptoanalizy różnicowej). Dzięki temu polscy naukowcy zyskali dostęp do najnowocześniejszych metod szyfrowania.

Izrael to potęga w kryptologii z powodu nieustannych konfliktów z państwami arabskimi. Używa nadzwyczajnych środków, by strzec tajemnic wojskowych i przemysłowych. W 2003 r. powstał na WAT zespół do prac nad narodowym szyfratorem. W 2007 r. kierowany przez prof. Gawineckiego instytut nawiązał współpracę z firmą informatyczną Wasko.

— Poznaliśmy się podczas konferencji z okazji 75-lecia złamania szyfru Enigmy. Pojawiła się między nami nić porozumienia — opowiada prof. Gawinecki. Instytut i Wasko stworzyły konsorcjum, które otrzymało dofinansowanie z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Na pytanie skąd w nazwie wynalazku odwołanie do narodu, profesor odpowiada:

— Urządzenie skonstruowała polska uczelnia we współpracy z polską firmą. Jest nasze, narodowe. Prace nad narodowym szyfratorem zakończono w 2010 r. Ale wciąż nie wiadomo co dalej. Prof. Gawinecki twierdzi, że urządzenie jest testowane w firmie Wasko i że na niektóre pytania nie może odpowiedzieć z powodu tajemnicy.

Zapytaliśmy MON i MSZ, czy byłyby nim zainteresowane. MON poinformował, że „systematycznie poszukuje nowych, sprawdzonych rozwiązań” i interesuje się urządzeniem. Ale szyfrator wciąż nie ma certyfikatów nadawanych przez ABW i Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. MSZ opowiedziało równie lakonicznie. A szyfrator wszędzie może się przydać.

— Hakerzy stanowią silną grupę. Pamiętamy sytuację sprzed kilku lat, gdy okradali klientów korzystających ze strony internetowej jednego z banków — przypomina prof. Gawinecki. Jego zdaniem, ostrożności nigdy za wiele. — Nie wiadomo przecież, kiedy i skąd może przyjść atak — ostrzega prof. Gawinecki. &