Urządzenie o nazwie Foodini działa jak wszystkie inne drukarki 3D, z tą różnicą, że nie "obrabia" plastiku, lecz produkty żywnościowe. - Zakład produkcji żywności skurczył się tu do rozmiarów piekarnika - mówi współwłaścicielka firmy Lynette Kucsma.
W rzeczywistości jednak wydrukowane w ten sposób jedzenie musi być jeszcze poddane zwykłej obróbce cieplnej, bowiem urządzenie pozostawia je w stanie surowym.
- To rozwiązanie dobre w przypadku dań wymagających precyzji czy zręczności, których zwykle nie ośmielamy się sami gotować - ocenia Jacopo Prisco w artykule dla CNN.
Drukarka ma połączenie z internetem i za pomocą wbudowanego ekranu można korzystać z przepisów na dania dostępnych online.
Firma podkreśla, że potrawy drukowane za pomocą ich urządzenia były degustowane przez grupę testerów i wypadły pomyślnie. Na pytania o obawy związane z jedzeniem tak przygotowanego posiłku odpowiada porównaniem do kuchenek mikrofalowych. - 30 lat temu ludzie bali się jeść jedzenie w nich podgrzewane bo miało jakoby być napromieniowane i skażone. Dziś kuchenki są w prawie każdym domu, dlatego spodziewany się, że z tym urządzeniem może być podobnie - mówi Lynette Kucsma w rozmowie z CNN.
Firma jest obecnie na etapie poszukiwań inwestora i rozkręcania produkcji na większą skalę. Urządzenie na razie ma być dostępne jedynie dla profesjonalnych kucharzy. Do klientów prywatnych będzie wypuszczona później w cenie ok. 1 tys. USD.