Za wynalazkiem stoją Clément Perrot i David Zhang - dwóch studentów Politechniki w Paryżu, tęskniących za erą zdjęć, które można wziąć do ręki, a nie tylko obejrzeć na ekranie. Na realizację swojego pomysłu dostali 200 tys. USD od nieujawnionych z nazwy i nazwisk inwestorów.
- Nasze pokolenie przegapiło zarówno początek jak i środek ery Polaroidu, ale to nadal coś, czego nam brakuje - przekonuje Clément Perrot w rozmowie z BusinessWeekiem.
Drukarka ma wygląd niewielkiej nakładki o kształcie i rozmiarze większości używanych dziś smartfonów, zarówno tych od Apple jak i Samsunga. Telefon podłącza się do niej za pomocą specjalnego portu i współdziałającej z nim aplikacji. Wybrane zdjęcia drukuje w 30 sekund na jednym z 10 załadowanych do niej arkuszy papieru ciepłoczułego.
Prynt pierwsze egzemplarze produktu będzie sprzedawać na Kickstarterze w cenie 99 USD każdy plus 1 USD za 3 pierwsze arkusze papieru do drukowania.
Właściciele firmy zaprezentują wynalazek również w styczniu na targach Consumer Electronics Show w Las Vegas.