Grupowi liderzy zaczynają zarabiać

Karol Jedliński
opublikowano: 2011-10-29 12:30

Groupon i Gruper mają setki tysięcy grupowiczów. Zamiast wydawać fortunę na walkę o kolejnych, teraz liczą zyski

Największe serwisy zakupów grupowych zmieniają taktykę. Dla dwójki liderów, czyli Groupona i Grupera, wraz z końcem lata zaczęło się liczenie zysków.

None
None

Według najnowszych danych z badania Megapanel, po raz pierwszy w historii dwaj najwięksi gracze na rynku zakupów grupowych odnotowali mniejszy ruch na swoich stronach. Czy to oznacza, że odwrócili się od nich klienci? Niekoniecznie. Po prostu firmy wydały dużo mniej na generowanie ruchu na stronach. Reklamy kontekstowe i banery dwójki liderów przestały wyglądać z każdego rogu ekranu.

Czekanie na Nowy Jork

— Łatwo jest wygenerować duży ruch na stronie, jednak oceniamy, że teraz przyszedł czas na optymalizacje sum, jakie wydajemy na marketing. Uważniej patrzymy na każdy złoty, przy czym trzeba pamiętać, że nasza baza e-mailingowa liczy kilka milionów adresów — przekonuje Marcin Szałek, szef Groupon Polska.

— Mniejszy ruch w serwisie nie oznacza, że finansowo też się obsunęliśmy — dodaje Marek Borzestowski, jeden z udziałowców Grupera. Od kilku miesięcy Gruper jest na sprzedaż. Wycena, jakiej oczekują właściciele serwisu, to 30-35 mln zł. Zachętą jest to, że dzięki obcięciu wysokich nakładów na reklamę i bazowaniu na wiernej masie użytkowników zarówno Groupon, jak i Gruper, zatrudniające po kilkaset osób, przynoszą niewielkie zyski.

— Ten rok Gruper zamknie z przychodami na poziomie 60 mln zł i EBITDA około 5 mln zł. W napięciu czekamy na szykowany na początek listopada debiut Groupona na nowojorskiej giełdzie, który może zachęcić inwestorów do aktywizacji w Polsce — zaznacza Marek Borzestowski.

Nadchodzą yellow pages

Groupon, wyceniany jeszcze niedawno nawet na 30 mld USD, teraz nieco utemperował apetyt. Spółka, która w tym roku przyniesie około 150 mln USD straty, wycenia się na 11,5 mld USD, analitycy są jednak niepewni, jak kurs Groupona będzie się zachowywał po debiucie. Jeśli pójdzie dobrze, 30 mln zł za Grupera nie będzie brzmiało abstrakcyjnie.

Kto miałby tyle wyłożyć? Dużo mówi się o Agorze, której serwis HappyDay nie radzi sobie najlepiej. Do gry może włączyć się też Onet, jeśli po sprzedaży TVN biznes internetowy pozostanie w rękach Łukasza Wejcherta.

— Nie chcemy teraz przepłacać i wydawać kolosalnych sum w czasach, gdy wszyscy inwestują w zakupy grupowe. Poczekamy. W przyszłym roku może być tu sporo podmiotów, które będą szukały finansowania na rozsądnych warunkach — mówił niedawno Łukasz Wejchert. A mniejsi liczą, że dzięki temu, że rynek rośnie w dwucyfrowym tempie, sami zwiększą zyski i staną się łakomym kąskiem dla inwestorów.

Cuppon, kontrolowany m.in. przez fundusz technologiczny Xevin, w październiku miał 0,5 mln zł obrotu i niemal 0,1 mln zł zysku. Na grudzień zapowiada wyniki lepsze o kolejne 40 proc. — Wydaje się, że w tym segmencie żniwa dopiero nadchodzą. Dlatego choć niektórzy zapowiadają czyszczenie rynku na przyszły rok, liczymy, że trend wzrostowy pozwoli nam szybko rozwijać biznes przez najbliższe kilka miesięcy — zapowiada Marek Rusiecki, członek zarządu Xevin Investments. Do tego czasu jednak konkurencja ze strony wielkich graczy może być jeszcze ostrzejsza. Do gry bowiem włączyć się może Eniro, właściciel Panoramy Firm, mającej w Polsce ponad 100 tys. klientów.