Kulczyk junior wierzy w IQ maszyn

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2012-10-28 08:30

Stanusch Technologies przyszłość widzi różową. Za dekadę wirtualni doradcy mają wyprzeć tradycyjne call center.

Czy Polska będzie eldorado i wylęgarnią dla rynku wirtualnych doradców? Spółka, w której pakiet kontrolny posiada Sebastian Kulczyk, ma ambicję liderowania na rynku tzw. chatbotów na świecie. Stanusch Technologies w tym roku osiągnie poziom około 2 mln zł przychodów i zanotuje niewielki zysk. Mało to czy dużo? Maciej Stanusch, prezes i założyciel firmy, twierdzi, że jedno i drugie.

Kulczyk Sebastian (fot. Puls Biznesu)
Kulczyk Sebastian (fot. Puls Biznesu)
None
None

— Mało, bo rynek w przyszłości będzie dużo większy. Za trzy lata co dziesiąta rozmowa klienta z infolinią będzie całkowicie obsługiwana przez wirtualnych doradców. Dużo, bo pozostałe kilka spółek działających w Polsce ma kilkakrotnie mniej wdrożeń — przekonuje Maciej Stanusch.

Gotówka w pogotowiu

Sebastian Kulczyk przyznaje, że choć obecnie biznesowo bardziej pochłaniają go projekty energetyczne, to Stanusch pozostaje jego pasją. Zapowiada, że do emocji gotów dołożyć jest kolejną porcję gotówki.

— Dziś przedsiębiorcy jeszcze nie w pełni zdają sobie sprawę z realnych korzyści biznesowych, a mimo to rynek chatbotów rośnie w szybkim tempie. Warto podkreślić, że Polska jest na trzecim miejscu na świecie pod względem ilości wdrożeń. W chwili, gdy ta technologia ugruntuje sobie pozycję w biznesie, będziemy myśleć o ekspansji za granicą — mówi Sebastian Kulczyk i zapowiada, że jeśli będzie trzeba, wesprze spółkę kolejną porcją gotówki.

Zdaniem Macieja Stanuscha, rynek wirtualnych doradców do 2020 r. przeora myślenie biznesu o obsłudze klienta. Za niecałą dekadę połowa infolinii będzie obsługiwana przez inteligentne maszyny.

Tanio i szybko

Najmocniejszy argument twórców chatbotów to koszty. Według wyliczeń, utrzymanie infolinii jest pięciokrotnie droższe niż komunikacja z klientami za pomocą cyfrowych asystentów.

— To już nie tylko atrakcyjny gadżet, ale element przemyślanej strategii biznesowej — podkreśla Sebastian Kulczyk.

— Orange, po pół roku od wdrożenia naszej usługi, ma odsetek poprawnych odpowiedzi na poziomie 90 proc., miesięcznie odpowiada w ten sposób na nawet 30 tysięcy pytań — tłumaczy Maciej Stanusch.

Firma z Rudy Śląskiej rozwija właśnie dwa projekty wykraczające poza standardowego wirtualnego doradcę na stronie korporacji. Już niedługo komercyjne zastosowanie ma znaleźć wirtualny lekarz i nauczyciel. — Przyszłe pokolenie będzie od małego zdobywać wiedzę, rozmawiając z wirtualnymi doradcami, a nie wertując Wikipedię — przekonuje Erwin van Lun, futurolog i ekspert w dziedzinie chatbotów.

Artykuł pochodzi z piątkowego wydania "Pulsu Biznesu" (26.10.2012 nr 208)