GoBank - pierwszy bank tylko w komórce

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-01-16 10:42

Amerykanie uruchomili współczesną wersję mBanku. Bez opłat, bez oddziałów. Dostępny tylko w smartfonach. Za darmo. No chyba, że klient sam będzie chciał zrzucić się na bank.

Green Dot, amerykańska spółka giełdowa, zajmująca się usługami finansowymi ogłosiła start GoBanku, pierwszego na świecie rachunku bankowego dostępnego wyłącznie za pośrednictwem smartfona. Usługa jest darmowa (prawie darmowa, ale prawie robi tu niewielką różnicę), co jak na amerykańskie standardy jest rozwiązaniem nie mniej rewolucyjnym niż przełomowa oferta z rachunkami zero złotych wprowadzona lata temu przez mBanku.Banki za oceanem, jak wylicza The Pew Charitable Trust, naliczają średnio 38 różnych opłat. Przeciętny miesięczny koszt prowadzenia konta osobistego wynosi 12 dolarów, przy saldzie miesięcznym minimum 2 tys. USD.


GoBank nie wymaga określonych wpływów na konto, nie tylko nie pobiera prowizji za prowadzenie rachunku, ale także za przyznanie debetu oraz – uwaga - nie obciąża żadnymi karnymi opłatami np. za przekroczenie limitu kredytowego itp.
Nie bierze, a za to dużo daje, począwszy od darmowego dostęp do 40 tys. darmowych bankomatów To dwa razy więcej urządzeń niż ma np. Bank of America. GoBank wydaje kartę Visa, której wygląd klient może w dowolny sposób aranżować. Do rachunku podstawowego podpięty jest konto oszczędnościowe – Money Vault,  z nieograniczoną liczbą darmowych przelewów w obydwie strony (rozwiązanie, którego polskie banki, nie wiedzieć czemu, boją się jak ognia). Depozyty objęte są gwarancjami FDIC. Lokaty można zakładać na wiele sposobów: robiąc zdjęcie czeku, przelewem z karty Visa w innym banku oraz wpłacając gotówkę w sieci sklepów współpracujących z Green Dot

Ponadto użytkownik ma dostęp do menedżera finansów, który, podobno, bo na razie nie można tego jeszcze sprawdzić, jako że GoBank dostępny jest dla wybranej grupy klientów, zawiera w sobie udane elementy grywalizacji. Niedawno pisałem, że bankowość to zbyt poważna sprawa, żeby zostawić ją bankowcom. Z podobnego założenia wyszli ludzie z Green Dot, którzy do projektu banku smartfonowego zaprosili  speców z Krzemowej Doliny. Stworzyli oni podobno menedżera finansowego, który podaje historyczne dane i zestawienia, ale też może podpowiedzieć, czy użytkownika stać na określony zakup i jaki wpływ wydatki będą miały na budżet.
Napisałem, że GoBank jest darmowy, ale nie do końca. Odpłatne są wypłaty z bankomatów spoza listy 40 tys. urządzeń. Aplikacja mobilna oczywiście zawiera funkcję geolokalizacji zatem znalezienie darmowej maszyny nie jest trudne. Jeśli jednak klient wybierze gotówkę z obcego bankomatu, zapłaci 2,5 dolara prowizji i 1 dolara za sprawdzenie stanu konta.

Płatne są transakcje kartą poza granicami USA. Surcharge wynosi 3 proc. Kosztuje wreszcie indywidualna stylizacja karty. Opłata za personalizację wynosi 9 USD.
I na koniec jeszcze jedna prowizja, która pewnie  klientów polskich banków rozbawiłaby do łez. Klient GoBanku może uiścić miesięczną opłatę z tytułu członkostwa. To całkowicie dobrowolna składka, która maksymalnie może wynieść 9 dolarów. A teraz uwaga – bank spodziewa się, że dobrowolna oplata będzie stanowić ważne źródło przychodów. W Polsce nie do pomyślenia.

GoBank dostępny jest pod adresem gobank.com, ale na razie tylko dla wybranych osób. Żeby zostać klientem trzeba wpisać się na listę i czekać na zaproszenie. To standardowa metoda działania nowych banków, które przed oficjalnym startem najpierw testują systemy z wybraną grupą użytkowników.